• Link został skopiowany

Lisek nie wytrzymał. Ma już dość. Nie owija w bawełnę

- Żadnemu koledze czy koleżance z bieżni ze sportu nie życzę takiego doświadczenia - w taki sposób Piotr Lisek odniósł się do sytuacji, jaka spotkała go zaraz po... wygranej w prestiżowych zawodach. Okazuje się, że zwycięstwo dla części fanów to zbyt mało. Tyczkarz zamiast gratulacji otrzymał słowa krytyki za zbyt słabe wyniki. Dlatego też opublikował "mocny wpis" z apelem do kibiców.
Piotr Lisek
AG/https://www.instagram.com/p/C3ucY52MK9X

Piotr Lisek w piątkowy wieczór wygrał mityng w Madrycie rozgrywany w ramach World Athletics Indoor Tour Gold. W rywalizacji w skoku o tyczce osiągnął wynik 5,70 i o 10 cm pokonał Portugalczyka Pedro Buaro. Tym samym Polak okazał się najlepszym zawodnikiem całego cyklu (halowego odpowiednika Diamentowej Ligi) i zapewnił udział w tegorocznych halowych mistrzostwach świata w Glasgow. Choć wielu najlepszych tyczkarzy nie startowało tak regularnie, 31-latek może mówić o wielkim sukcesie. Niestety pojawili się tacy, którzy postanowili mu to zepsuć.

Zobacz wideo Michał Niewiński z brązowym medalem PŚ w short tracku w Gdańsku. "To był mój cel"

Piotr Lisek wygrał prestiżowy cykl. Kibice i tak go skrytykowali. "Dziękuję, że porównujecie mnie..."

Zaledwie dzień po zwycięstwie Lisek opublikował na Instagramie, jak sam to określił, "mocny wpis". Po podziękowaniach dla kibiców i zarysowaniu kontekstu przeszedł do czegoś, co zapewne trochę go zabolało. - Wielu wylewa żółć w komentarzach czy (o zdziwko) w prywatnych wiadomościach, że: 5.70, 5.80, 6.02? etc. to nisko, źle. Najlepsi skaczą wyżej, lepiej… Dziękuję, że porównujecie mnie tak często do rekordzisty świata, do legend tego sportu. Dla mnie to komplement! W moim systemie wartości wielką rzeczą samą w sobie jest dostanie się na mistrzostwa świata czy igrzyska olimpijskie. Byłeś? - pytał retorycznie.

Lisek próbował wytłumaczyć malkontentom, że obecnie poziom światowej czołówki skoku o tyczce niesamowicie wystrzelił w górę. Dość powiedzieć, że we wrześniu zeszłego roku Armand Duplantis ustanowił niebotyczny rekord świata 6,23. Nie przekreśla to jednak osiągnięć naszego zawodnika.  - Zatarła się wiedza ludzi mniejszej świadomości o tym, ile warte jest 5,80 i życzę moim następcom, aby skakali równie wysoko, jak nie wyżej ode mnie! Aby rekord Polski został pobity w czasach kiedy skok o tyczce ma jeszcze tak wspaniałą ciągłość historyczną - napisał.

 

Lisek odniósł się do fali komentarzy. "Żadnemu nie życzę..."

Słowa odnoszące się wysyłanych komentarzy mogą dawać do myślenia. - Szczerze, żadnemu koledze czy koleżance z bieżni ze sportu nie życzę doświadczenia, w którym osiągając coś niewyobrażalnego dla osób, które kryją się za monitorem, które potrafią co najmniej spłycić, umniejszyć, pomieszać fakty. Dostarczyć tyle negatywnego przekazu, zdemotywować - dodał.

Piotr Lisek z wynikiem 6,02 jest aktualnym rekordzistą Polski w skoku o tyczce. Trzykrotnie stawał na podium mistrzostw świata. W 2017 r. w Belgradzie został halowym mistrzem świata. - Życzę, abyście w swojej pracy byli najlepsi, osiągali wyniki, o których inni mogą tylko marzyć, a wypalenie zawodowe nigdy nie przychodziło. Szczerze kibicuję i przesyłam Wam trochę mojej uśmiechniętej mocy! P.S. Wygranym jesteś wtedy, kiedy się spełniasz! - życzył na zakończenie.

Więcej o: