Choć Adrianna Sułek w tym roku skończy dopiero 25 lat, to już jest jedną z bardziej utytułowanych polskich lekkoatletek. Szczególnie udany był dla niej rok 2022, kiedy to najpierw w Belgradzie wywalczyła srebro w pięcioboju na Halowych Mistrzostwach Europy, a kilka miesięcy później została także wicemistrzynią Europy w siedmioboju. Na Halowych Mistrzostwach Europy w 2023 roku w Stambule wywalczyła brąz w pięcioboju i pobiła rekord Polski w tej dyscyplinie.
Latem wieloboistka poinformowała, że jest w ciąży, jednak nie zamierza przerywać treningów i rozpocznie przygotowania do sezonu na własną rękę. W kolejnych miesiącach regularnie dzieliła się w mediach społecznościowych przebiegiem treningów i ciąży, za co wielokrotnie spotykała ją krytyka.
Na początku stycznia Sułek była gościnią "Podcastu Olimpijskiego" na łamach Interii i ujawniła kulisy swoich zajęć. Przy tej okazji uderzyła w Polski Związek Lekkiej Atletyki (PZLA), który nie zapewnił jej pomocy na okres ciąży. - Wcześniej występowałam z prośbą o pomoc i dostawałam obietnice, że będę mogła jeździć na obozy i dostanę wsparcie od związku. Gdy zgłaszałam terminy obozów, zaczęły przychodzić odpowiedzi negatywne i nikt nie chciał się pod niczym podpisać. Deklarowałam, że mogę wystawić jakieś oświadczenie, że nie będzie żadnych roszczeń, że chcę realizować na własną odpowiedzialność cykl treningowy. Ale gdy zaczęto mi wmawiać, że ja w ogóle nie jestem zdolna do realizacji planu treningowego, to wtedy się zdenerwowałam - wyjawiła 24-latka.
Zawodniczka dodała, że musiała znaleźć środki z innych źródeł. - Uważałam, że to było niesprawiedliwe w stosunku do mojej osoby, ponieważ oni (PZLA - przyp.red.) wiedzieli, że ja nigdy nie słynęłam z tych, co skaczą z kwiatka na kwiatek i wtedy zaczęłam się denerwować. Stwierdziłam, że nie mam czasu na te nerwy, wolę energię spożytkować w inny sposób.
Do sprawy i zarzutów lekkoatletki odniósł się już prezes PZLA Tomasz Majewski. - Od razu zaznaczę, że to nie jest żadna forma dyskryminacji zawodniczek w ciąży. Te przepisy powstały stosunkowo niedawno, by chronić i pomagać zawodniczkom w szybkim powrocie na najwyższy poziom po urodzenia dziecka. Dzięki nim Adrianna Sułek ma zapewnione stypendium w całym okresie ciąży i połogu, a po powrocie do sportu, przygotowania na tych samych warunkach, co przed ciążą - powiedział na łamach portalu WP SportoweFakty.
- Pieniądze państwowe musimy wydawać racjonalnie, a przecież nie trzeba być ekspertem, by wiedzieć, że w czasie ciąży nie ma możliwości kontynuowania przygotowań na najwyższym poziomie. Aktywność w takich okolicznościach na pewno pomaga, ale nie ma nic wspólnego z treningami na pełnych obrotach. Przygotowania prowadzone na 60 procent nie mają znaczenia, bo przecież po porodzie zawodniczkę czeka miesiąc przerwy, który i tak sprawi, że wszystko trzeba będzie zaczynać od początku. Czekamy na Adriannę Sułek i liczymy, że po porodzie wróci do treningów, a my zapewnimy jej wtedy najlepsze możliwe warunki - dodał.