Znów usłyszeliśmy o Natalii Kaczmarek! Jej nazwisko jest dziś odmieniane przez wszystkie przypadki. Polka znakomicie pobiegła w biegu na 400 metrów na MŚ w Budapeszcie i została wicemistrzynią świata. Lekkoatletka osiągnęła czas 49,57 s i zapisała się na kartach historii. Lepsza była tylko Dominikanka Marileidy Paulino. Jednak okazuje się, że mogłoby go nie być, gdyby Kaczmarek trzy lata temu podjęła inną decyzję.
Według WP SportoweFakty Kaczmarek trzy lata temu rozważała zakończenie sportowej kariery. Powodem miały być wygórowane oczekiwanie względem swoich postępów. Mianowicie 25-latka nie była zadowolona ze swojego rozwoju i zawiedziona faktem, że nie otrzymała powołania od Aleksandra Matusińskiego na mistrzostwa świata w Dausze.
Trener zawodniczki Marek Rożej w rozmowie z WP SportoweFakty przyznał, że punktem zwrotnym w jej życiu była pandemia koronawirusa. - Przełożenie igrzysk było nam trochę na rękę, bo Natalia nie zdołała poprawić rekordu życiowego. Postanowiliśmy wykorzystać dany nam czas na lekką zmianę treningu, poszukanie nowych bodźców. I chyba przyniosło to skutek - przyznał Rożej.
Przykład Natalii Kaczmarek pokazuje, że warto być twardą i nie poddawać się kiedy nie idzie, bo w przyszłości wysiłek może się spłacić oraz to, że nie ma rzeczy niemożliwych i warto marzyć.
W ubiegłym roku 25-latka miała ogromny wpływ na srebrny krążek w lekkoatletycznych mistrzostwach Europy w Monachium. Natalia na ostatniej zmianie wyprowadziła reprezentację Polski z czwartej na drugą lokatę.
- Jest zawodniczką niezwykle dojrzałą, bardzo profesjonalnie podchodzącą do swoich obowiązków, nie tylko na samych treningach, ale także po nich. Bardzo dużo uwagi poświęca odpowiedniej regeneracji, dba o swój organizm. Pod tym względem jest dla wszystkich wzorem - zapewnił Rożej na łamach sportowefakty.wp.pl.
Srebrny medal zdobyty przez Natalię Kaczmarek jest drugim polskich lekkoatletów na tegorocznych mistrzostwach świata. Wcześniej srebro zdobył Wojciech Nowicki w rzucie młotem.