Rosja i wspierająca ją Białoruś po wywołaniu wojny w Ukrainie słusznie zniknęły ze świata sportu. Wciąż nie jest jasne, czy zostaną dopuszczone do rywalizacji na przyszłorocznych igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Na razie oba kraje zorganizowały własną imprezę, na którą prowokacyjnie zaprosiły Stany Zjednoczone czy Australię - II Igrzyska Wspólnoty Niepodległych Państw, które w sobotę oficjalnie rozpoczęły się w Mińsku.
Aleksandr Łukaszenka podczas oficjalnego otwarcia imprezy przekonywał, że igrzyska WNP przyciągną przed telewizory miliony ludzi na całym świecie. - Wszyscy zobaczą nowoczesne areny, silnych sportowców, czystą rywalizację i nowe rekordy. A co najważniejsze: wielkie międzynarodowe zainteresowanie tymi igrzyskami, bo żadne sankcje czy intrygi polityczne nie pozbawią nas tego święta. To jest niemożliwe. Świat jest mały, współzależny, wzajemnie połączony. I tylko szaleńcy próbują zerwać te więzi - stwierdził białoruski dyktator.
Rosjanie od początku wojny próbują wszystkim wmówić, że ich sportowcy są nie tylko pokrzywdzeni, lecz także przy tym najlepsi na świecie. I że reszta świata obawia się rywalizacji z nimi i dlatego Zachód tylko czekał na to, by przy pierwszej lepszej okazji wypchnąć ich na margines. Taka narracja to oczywiście propaganda - głównie na użytek wewnętrzny - którą od lat sprawnie stosuje także Łukaszenka. Nie inaczej jest teraz, przy okazji igrzysk WNP.
- Zachód stara się skreślić silnych konkurentów ze świata sportu, ale my mamy przed sobą świetlaną przyszłość. Bo ta przyszłość jest w naszych rękach. Bez względu na to, jak bardzo ten świat stara się to nam odebrać. To zabijanie ducha sportu i znaczenia ruchu olimpijskiego. To oznaka słabości, strachu, rozgoryczenia i bezsilności. Jestem przekonany, że teraz nas oglądają, słuchają i wyciągają wnioski. To uznanie siły naszych wartości, które podziela zdecydowana większość ludzi na tej planecie, w tym zwykli Europejczycy i Amerykanie - zaklinał rzeczywistość Łukaszenka.
Łukaszenka przemawiał w sobotę w Mińsku. Wtedy na stronie Kremla pojawiła się też depesza podpisana przez Władimira Putina, z której także wylała się reżimowa propaganda.
"Cieszy fakt, że pierwsze igrzyska krajów WNP, które odbyły się w 2021 roku z inicjatywy Rosji, odniosły sukces, otrzymały wszechstronne wsparcie i stały się ważnym wydarzeniem w sportowym kalendarzu. Obecne igrzyska znacznie rozszerzyły swoją geografię, zjednoczyły tysiące uczestników, ich trenerów, mentorów i kibiców w białoruskich miastach. Jestem przekonany, że II igrzyska WNP w przekonujący sposób zademonstrują swój twórczy i konsolidujący potencjał. Posłużą rozwojowi międzynarodowej współpracy humanitarnej, wzmocnieniu kontaktów osobistych, międzyludzkich i oczywiście przyczynią się do popularyzacji sportu, propagowania słusznych wartości i aktywnego tryb życia zwłaszcza wśród młodzieży" - podkreślił Putin.
Pierwsza edycja igrzysk WNP odbyła się dwa lata temu w rosyjskim Kazaniu. Jak sama nazwa wskazuje, biorą w niej udział państwa należące do grupy były republik Związku Radzieckiego - m.in. Uzbekistan, Kirgistan, Tadżykistan, Turkmenistan, Kazachstan czy Azerbejdżan. W tym roku białoruska i rosyjska propaganda podkreślają, że w imprezie startuje ponad dwa tysiące sportowców. Również spoza WNP - przykładowo z Kuby czy Wenezueli.