Rosjanie oraz Białorusini długo byli wykluczeni ze wszelkich zawodów organizowanych pod szyldem Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. Kilka miesięcy temu organizacja zarekomendowała ich powrót do rywalizacji, jednak pod pewnymi warunkami. Aby zostali dopuszczeni do międzynarodowych imprez, muszą między innymi startować pod neutralną flagą, dowieść, że nie są lub byli wcześniej zatrudnieni w armii, lub służbach bezpieczeństwa, a także nie mogą jawnie popierać inwazji na Ukrainę.
Organizatorzy niektórych wydarzeń wymagają jednak także tego, aby rosyjscy i białoruscy sportowcy publicznie potępili wojnę, na przykład poprzez podpisanie specjalnej deklaracji. Tak postąpiła na przykład Polska, gdzie w kwietniu miały odbyć się Mistrzostwa Europy we florecie kobiet. Polski Związek Szermierczy zapowiedział wtedy, że zawodniczki z Rosji i Białorusi będą musiały na piśmie odciąć się od reżimu Władimira Putina. Na taki proceder nie zezwoliła jednak Międzynarodowa Federacja Szermiercza, w związku z czym polska strona wycofała się z organizacji zawodów.
Teraz o takich praktykach wypowiedział się wicepremier Rosji, Dmitrij Czernyszenko. Polityk ten w 2014 roku był odpowiedzialny za organizację Zimowych Igrzysk Olimpijskich i Paraolimpijskich w Soczi. W rozmowie z rosyjską agencją TASS powiedział, że jego kraj nie zgodzi się na udział w międzynarodowych zawodach, jeśli sportowcy z Rosji będą musieli publicznie potępić "specjalną operację wojskową", jak nazywa napaść na Ukrainę.
Więcej podobnych treści przeczytasz na stronie Gazeta.pl
- Oczywiście zawsze mamy nadzieję, że otrzymamy zaproszenie, my sami niczego nie odmawiamy i jesteśmy bardzo szczęśliwi, jeśli nasi sportowcy mają możliwość rywalizacji. Pytanie brzmi: w zamian za co? Do tych upokorzeń, które wymyślają Anglosasi, kiedy mówią, że nie możemy startować pod własną flagą i bez hymnu, teraz dodają publiczne potępienie specjalnej operacji wojskowej. Oczywiście na to się nie zgadzamy - powiedział Czernyszenko.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!