Od tygodnia w naszym kraju trwa trzecia edycja Igrzysk Europejskich Kraków-Małopolska 2023. W ramach imprezy na Stadionie Śląskim w Chorzowie rozegrano też Drużynowe Mistrzostwa Europy w lekkoatletyce. Reprezentacja Polski zajęła drugie miejsce w rywalizacji zespołowej, do czego przyczyniły się bardzo dobre wyniki indywidualne naszych zawodników, które wliczały się z kolei do igrzysk. Polska udowodniła, że wciąż jest potęgą w tej dyscyplinie.
W związku z połączeniem dwóch imprez Polacy swoje medale za igrzyska europejskie odbiorą dopiero przy okazji mistrzostw Polski. Dla Ewy Swobody to spory absurd. - Śmieję się, gdy tylko o tym myślę. Naprawdę poważnie brałam pod uwagę, by dla żartów pojechać do Krakowa i odebrać swój złoty medal od jakiegoś urzędnika. Pierwsze informacje wskazywały, że to właśnie tam będą rozdawać nam medale. Teraz to się zmieniło i medale zostaną wręczone podczas mistrzostw Polski - przyznała w rozmowie z WP SportoweFakty.
- To jednak nie to samo, bo nie usłyszymy "Mazurka Dąbrowskiego". Pierwszy raz w mojej karierze medal zostanie wręczony na innych zawodach i to odbywających się ponad miesiąc później. Brzmi to absurdalnie i na pewno nie będzie cieszyć tak samo - dodała biegaczka.
Więcej artykułów o podobnej treści znajdziesz na portalu Gazeta.pl.
Swoboda dodała, że do samego końca liczyła, że medal dostanie jednak już w Chorzowie. - Nie chcę krytykować organizatorów, choć widać było, że podczas tych zawodów mało rzeczy funkcjonowało prawidłowo. Do końca liczyłam, że dostaniemy medale pod sam koniec zawodów. Tak się nie stało, ale najnowszy pomysł i tak jest lepszy od wysyłania nam medali pocztą. Dopytywałam o to kilka razy, bo widziałam, że medal jest naprawdę piękny, a poza tym liczę na kolejną maskotkę do kolekcji - wyjawiła.
Podczas imprezy absurdów było jednak znacznie więcej. Jednym z nich były choćby pustki na Stadionie Śląskim, na co zwracali uwagę także lekkoatleci i dziennikarze zza granicy. - Słaba promocja zawodów to jedno, ale trzeba także przyznać, że zawody lekkoatletyczne są za długie. Nawet dla największych fanów problemem może okazać się wysiedzenie na trybunach czterech, czy pięciu godzin - dodała Swoboda.
- Trzeba coś z tym zrobić, bo smutno się startuje na niemal pustym obiekcie. Na ulicach Katowic widziałam sporo plakatów reklamujących igrzyska europejskie w Krakowie. Dopiero małym druczkiem było napisane, że rywalizacja lekkoatletów odbywa się w Chorzowie. To też mogło mieć znaczenie - oceniła 25-latka.