Piotr Lisek odpowiedział hejterom w najlepszy sposób. Już go wysyłali do Fame MMA

Łukasz Jachimiak
- Pisali, że się skończyłem, że powinienem się zająć bodybuildingiem, że powinienem pójść do Fame MMA, że lekkoatletyka już nie jest dla mnie. Tymczasem cały czas jestem stuprocentowym lekkoatletą - mówi Piotr Lisek. W zeszłym roku nasz najlepszy tyczkarz odpadał już w eliminacjach MŚ i ME. Teraz zdobył srebrny medal halowych ME w Stambule.

Piotr Lisek to jeden z najlepszych polskich lekkoatletów XXI wieku. Medale wielkich imprez zdobywa od 2015 roku. Rok temu skończył 30 lat, a że zbiegło się to z nieudanym sezonem, niektórzy uznali, że jest już stary i schodzi z wielkiej sceny.

Zobacz wideo Piotr Lisek: Przyjechaliśmy zdobywać medale, a nie skakać jak najwyżej

Po zdobyciu srebra HME w Stambule Lisek spokojnie i kulturalnie odpowiada hejterom. To jest już jego dziesiąty medal wielkiej imprezy w karierze (ma srebro i dwa brązy z MŚ, dwa brązy z halowych MŚ oraz złoto, dwa srebra i dwa brązy z halowych ME).

Łukasz Jachimiak: Wpisałem w przeglądarce "Piotr Lisek", bo chciałem policzyć wszystkie twoje medale, tymczasem trafiłem na artykuł z tytułem "Piotr Lisek zdobył medal i zwrócił się do hejterów". W tym materiale mówisz na ten temat niewiele, ale rozumiem, że wysyp hejterów nastąpił, bo nie zdobyłeś medalu "aż" od dwóch lat?

Piotr Lisek: Jestem osobą, która wypowiada się w mediach i która coś znaczy dla polskiej społeczności sportowej, więc już od dawna wiem, że zawsze, za każdy wpis, dostanę jakieś negatywne komentarze. Z tym trzeba sobie radzić i mam nadzieję, że ja to robię w dobry sposób, bo jestem już doświadczonym zawodnikiem. Ale gdybym na początku swojej drogi w sporcie dostawał takie wiadomości, jakie dostawałem ostatnio, to dużo trudniej byłoby mi się z tym zmierzyć.

Co do ciebie ludzie pisali? Że się skończyłeś, że powinieneś już odejść?

Że się skończyłem, że powinienem się zająć bodybuildingiem (kulturystyką), że powinienem pójść do Fame MMA (walki w klatce dla m.in. celebrytów i youtuberów - przyp. red.), że lekkoatletyka już nie jest dla mnie. Tymczasem cały czas jestem stuprocentowym lekkoatletą. Osoby, które mniej się na lekkoatletyce znają, nie wiedzą, jaka ona jest, jak wszystko działa. Trudno, ja cały czas robię swoje, żeby skakać jak najwyżej, a na te negatywne komentarze nie patrzę.

Tyle dobrego, że ci hejterzy chociaż nie obwiniają cię, że im kupon u bukmachera zepsułeś. Pewnie wiesz, że na pełne nienawiści wiadomości tego typu skarżą się głównie piłkarze i tenisiści?

Jasne. Na szczęście z reguły jak już ktoś na mnie stawia, to ten kupon mu wchodzi. Przynajmniej na imprezie mistrzowskiej!

A ty kilka dni temu postawiłbyś na to, że w Stambule wywalczysz medal?

Nie, bo to jest niedozwolone, ha, ha!

Sprytnie uciekłeś, ale wiesz, o co pytam - wierzyłeś w powrót na podium? Nie miałeś przekonania, czy warto jechać do Stambułu, to trener cię przekonał, prawda?

Tak. Do końca w medal nie wierzyłem, ale jednocześnie robiłem, co w mojej mocy, żeby go zdobyć, żeby jak najwyżej skoczyć. Naprawdę bardzo ciężko pracuję po to, żeby usatysfakcjonować nie tylko siebie, lecz także kibiców. To jest dla mnie naprawdę ważne. Nie robię tego tylko dla siebie, cieszę się, że zdobywam medale dla Polski.

Ale najbardziej chyba dla córki? Ona już świadomie ci kibicuje?

Tak, Lila ma trzy i pół roku i już dużo rozumie. Gdy jeszcze byłem w Stambule, żona przysłała mi parę filmików, na których widać, jak ona żywo reaguje na moje skoki. Pokazujemy jej sport, bo to jest fajny styl życia, ale oczywiście kiedyś ona sama wybierze swoją drogę. A teraz po prostu się cieszy, że tata jest w telewizorze.

Powiedz szczerze - tęskniłeś za tymi tradycyjnymi "wywiadami, autografami i wizytami w zakładach pracy" po medalu?

Nie wiem, jak to wygląda, ale zapewniam, że nie mam wielkiego parcia na szkło. Daję wywiady i pokazuję się, bo wiem, że to jest część mojej pracy. Bycie w mediach społecznościowych też. Tak naprawdę nie wiem, czy za tym tęskniłem, ale wiem, że cieszę się, że znów mogę radować wasze serduszka, dawać wam wiele dobrych emocji. Po srebrze w Stambule dostałem tyle dobrych komentarzy, że wiem, że dużo ludzi się przed telewizorami emocjonowało.

Z jakimi emocjami wszedłeś na podium? Pomyślałeś coś w rodzaju: "Trochę mnie nie było, ale wróciłem"?

Chyba jeszcze moje emocje nie opadły na tyle, żebym to wszystko jakoś podsumował i opisał. Na podium cieszyłem się, że po prostu na nim jestem po tym wszystkim, co się działo w tym sezonie.

Jak wysoko skakałeś tej zimy na treningach? Pytam, bo podobno wyżej niż w zawodach (najwyżej 5,80 m - przed chwilą w Stambule), a to dla ciebie nietypowe.

To prawda. Ale nie powiem, ile skakałem na treningach. Bo ja to muszę udowadniać na zawodach.

Zabrzmiało, jakbyś robił nowe życiówki.

Nic nie powiem (uśmiech).

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.