Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych (World Athletics) ogłosiło nominowanych do tytułu najlepszego sportowca i sportsmenki w 2022 roku. Wśród nominowanych nie ma nikogo, kto reprezentowałby Polskę. Jest za to Ukrainka – Jarosława Mahuczich. Rywalizuje ona w skoku wzwyż. W tym roku sięgnęła m.in. po halowe mistrzostwo świata i Europy. Zajęła drugie miejsce na mistrzostwach świata w Eugene w USA.
Czy przesadą będzie stwierdzić, że ta nominacja doprowadziła Rosjan do szewskiej pasji? Niekoniecznie, jeśli sprawdzimy, ile poświęcono temu miejsca na portalu sport-express.ru. Rosyjscy dziennikarze piszą wprost: "jej zwycięstwo będzie skandalem". I dodają, że Mahuczich ma duże szanse na zwycięstwo z racji formuły plebiscytu. "Ale ta historia wcale nie dotyczy sportu" – zaznaczają.
Tytuł przyznawany jest po głosowaniu na kilku poziomach. Światowa Rada Lekkoatletyki (World Athletics Council) i inni przedstawiciele organizacji oddadzą swój głos przez e-mail. Ale swój głos będą mogli oddać też kibice za pośrednictwem mediów społecznościowych World Athletics. I to właśnie boli Rosjan.
"Bazując na doświadczeniach międzynarodowego Konkursu Piosenki Eurowizji, w którym zwycięzca jest również ustalany w drodze głosowania publiczności i jury, zwycięstwo ukraińskiego sportowca jest bardzo prawdopodobne. Zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że Mahuczich została nominowana do nagrody Fair Play na Mistrzostwach Świata 2022 w Eugene" – piszą Rosjanie. Dodajmy, że Mahuczich została nominowana do tej nagrody razem ze swoim rodakiem Andrijem Protsenką za to, że "wykazali niesamowitą siłę i odporność, wygrywając odpowiednio srebro i brąz, pomimo ogromnych trudności, jakie napotykają w związku z obecną sytuacją na Ukrainie". Zwycięzca tej nagrody będzie wyłoniony w grudniu.
Rosjanie żalą się, że wśród nominowanych są sportowcy, którzy mieli w tym sezonie większe osiągnięcia. "Wszyscy sportowcy, z wyjątkiem Mahuczich, odnieśli zwycięstwa na letnich mistrzostwach świata. Wielu z nich - nawet więcej niż jedno, bijąc też rekordy świata. Jarosława nie może pochwalić się tak znaczącymi sukcesami" – piszą Rosjanie. W tym miejscu wymieniają jej sukcesy, takie jak zwycięstwa na HMŚ i HME, ale jednocześnie zaznaczają że… na tych zawodach zabrakło rosyjskiej gwiazdy, Mariji Łasickiene. "Nie lekceważąc zasług ukraińskiego sportowca, to wciąż inni sportowcy mieli znacznie ważniejsze osiągnięcia" – napisano. Dodajmy, że oprócz wyżej wymienionych sukcesów do Mahuczich należy najlepszy wynik sezonu (2,05) i zwycięstwo w finale Diamentowej Ligi.
Dalej Rosjanie nadal odpływają. Zaznaczają, że sukcesów Ukrainki "nie można nazwać całkowitymi" właśnie ze względu na to, że do zawodów nie została dopuszczona Łasickiene. "Nawet pod jej nieobecność nie zdobyła wszystkich możliwych tytułów" – piszą Rosjanie.
"Maria ma dużo większe sukcesy, jest pierwszą i jedyną w historii trzykrotną mistrzynią świata w skoku wzwyż. Była kilkakrotnie nominowana do tytułu, ale nigdy nie wygrała. Krążyły plotki, że wszystko ze względu na fakt, że z powodu dyskwalifikacji Wszechrosyjskiej Federacji Lekkiej Atletyki, występowała jako neutralna, a World Athletics nie chciało nagradzać sportowca bez flagi" – tłumaczą Rosjanie.
W tym miejscu warto wspomnieć o tym, że nieodżałowana przez Rosjan Łasickiene i Mahuczich prywatnie bardzo dobrze się ze sobą dogadywały. Aż do 24 lutego, kiedy na Ukrainę spadło rosyjskie uderzenie.
"Sytuacja z Łasickiene na pewno bardzo ją rozczarowuje. One naprawdę zdawały się co najmniej kolegować. Rok temu na igrzyskach w Tokio, gdy Rosjanka zdobyła złoto, a Ukrainka brąz, razem pozowały fotoreporterom. Mahuczich naraziła się wtedy rodakom, po powrocie z Japonii została wezwana do Ministerstwa Obrony Ukrainy i pouczona, że takie zdjęcie Rosjanie mogą wykorzystać propagandowo. Przypomniano jej, że przecież już od 2014 roku trwa agresja Rosji na Donbas" – pisał w lipcu nasz korespondent z Eugene, Łukasz Jachimiak.
- Jestem rozczarowana zawodnikami z Rosji i Białorusi. Przed 24 lutego miałam dobry kontakt z Mariją Łasickiene, a po 24 lutego nie odpowiedziała mi na żadną wiadomość. Nie zapytała nawet, czy jestem bezpieczna. Oni nie chcą uznać, że rosyjscy żołnierze dokonują w Ukrainie ludobójstwa. Nie odpisują, gdy im to pokazujemy - opowiadała 21-letnia Jarosława.
Ona sama przeżyła koszmar w pierwszych dniach wojny, bo przebywała w Dniepropietrowsku. Przed rakietami schowała się w piwnicy. W marcu stamtąd uciekła. - To była moja najdłuższa i najstraszniejsza podróż autem w życiu. Jechałam trzy dni - mówiła. Bez treningu dotarła na halowe mistrzostwa świata w Belgradzie, gdzie zdobyła złoty medal. Już tam mówiła, że cieszy się, nie musząc rywalizować z Rosjanami i Białorusinami. Bo w sporcie nie powinno być miejsca dla tych, którzy popierają morderców.