Koncert po złocie. Nowicki trzy lata czekał na Bocellego

Łukasz Jachimiak
Wojciech Nowicki mistrzem Europy, a mistrz świata Paweł Fajdek tylko czwarty. "Time to say goodbye" może zaśpiewać Nowicki, który ostatni start w sezonie wygrał, uzyskując najlepszy na świecie wynik w tym roku! W nagrodę w piątek będzie śpiewał na koncercie Andrei Bocellego.

W lipcu w Eugene Paweł Fajdek po raz piąty w karierze został mistrzem świata i był dumnu jak paw. Słusznie! Natomiast srebrny Wojciech Nowicki trochę marudził. Ewidentnie marzyło mu się tam zdobycie ostatniego złota do kolekcji - mistrzem Europy już był, mistrzem olimpijskim jest, srebro MŚ wyraźnie go nie zadowoliło.

Zobacz wideo

Nowicki nie pozwolił rywalowi na zwycięstwo o 1 centymetr

Kilka dni po starcie w USA Nowickiemu zamarzyło się mieć już wolne. Bolało go biodro a w domu czekały bilety na koncert Andrei Bocellego na Stadionie Narodowym w Warszawie. Termin? 19 sierpnia, dzień po finale ME w Monachium. Nasz młociarz kupił bilety trzy lata temu. Pandemia koronawirusa przesuwała występ włoskiego tenora i gdy w końcu ustalono nowy termin, to nasz miotacz-meloman nie był najszczęśliwszy.

Na szczęście wszystko udało się pogodzić. W czwartkowy wieczór Nowicki porządził w mokrym kole w Monachium. Rzucał kapitalnie - 80.90, 80.91, 80.66, 82.00 - to wszystko imponujące wyniki. Każdy z nich medalowy. Te rzuty na 80.90 i 80.91 m mogłyby być boleśnie rozczarowujące, bo 80.92 rzucił Węgier Bence Halasz. Ale Nowicki kapitalnie mu odpowiedział bombą na 82.00.

"To jest poezja"

W piątek w nagrodę Wojtek wsiądzie do samolotu do Warszawy i zdąży na wieczór na Stadionie Narodowym. - Bardzo podoba mi się głos Bocellego i to, jak potrafi wykonać utwory z innymi artystami, na przykład w duecie z Edem Sheeranem. To jest poezja. Moim marzeniem było, żeby go posłuchać na żywo. Pewnie wystąpi z orkiestrą symfoniczną - no coś pięknego! Fajnie raz na jakiś czas wyjść, zwłaszcza że u sportowców z tym ciężko. Bardzo się cieszę, że Polski Związek Lekkiej Atletyki poszedł nam na rękę i kupił takie bilety lotnicze - mówił Nowicki polskim dziennikarzom w Monachium już po eliminacjach. On już wtedy cieszył się na wielką nagrodę za ten sezon. A Fajdek ogłaszał, że w czwartek około godziny 22 wreszcie zacznie wakacje. Szkoda, że bez medalu. Walczyło o niego do ostatniej kolejki, wtedy rzucił 79.15 m. Ale to było o 30 cm za blisko, by wyprzedzić Norwega Eivinda Henriksena.

Obaj nasi mistrzowie zasłużyli na wielkie słowa uznania i najlepsze urlopy. Podzielili się w tym roku tytułami. I stali się takimi pewniakami do sukcesów, że w trakcie MŚ w Eugene Amerykanie widzieli w nich takie gwiazdy rzutu młotem, jakimi lata temu w tenisie były legendarne Martina Navratilova i Chris Evert

Fajdek i Nowicki konkurują na poziomie, na jakim marzy nam się więcej rywalizacji w polskim sporcie. Fajdek ma pięć złotych medali MŚ, ma złoty i dwa srebrne medale ME, ma brąz igrzysk olimpijskich. Nowicki ma od dziś dwa złota i brąz ME, a na innych wielkich imprezach też nazbierał wór medali (złoto i brąz igrzysk olimpijskich oraz srebro i trzy brązy na MŚ).

Fajdek i Nowicki to zawodnicy już niesamowicie utytułowani i doświadczeni. Ale żaden z nich w wieku 33 lat nie czuje się staro. Fajdkowi marzą się nawet jeszcze trzy olimpijskie starty - w 2024 roku w Paryżu, w 2028 roku w Los Angeles i w 2032 roku w Brisbane. Nowicki, jak widać, też nie traci ochoty do rzucania, nawet gdy pobolewa biodro, a w głowie i w sercu już gra ulubiona muzyka.

Więcej o:
Copyright © Agora SA