W marcu Adrianna Sułek zdobyła srebrny medal halowych MŚ, a w lipcu zajęła czwarte miejsce na mistrzostwach świata w Eugene. W tym roku 23-latka stała się jedną z największych gwiazd lekkoatletycznej kadry Polski. W Stanach nasza wieloboistka wypowiedziała kilka ostrych zdań pod adresem działaczy Polskiego Związku Lekkiej Atletyki. I całe zamieszanie przykryło jej świetny wynik. Oraz jej rzadko spotykaną pewność siebie. Szkoda, że tak się stało.
Miesiąc temu Sułek miała ogromnego pecha, że nie zdobyła medalu. W Eugene w pchnięciu kulą oraz w biegach na 200 i 800 metrów pobiła rekordy życiowe, a w skoku w dal życiówkę wyrównała. Rekord życiowy w siedmioboju poprawiła aż o 243 punkty i ustanowiła nowy rekord Polski. Małgorzata Nowak w 1985 roku wywalczyła 6616 pkt a 23-letnia Sułek w Eugene zgromadziła 6672 pkt.
- To jest tak wartościowy rezultat, że pewnie na każdych igrzyskach i na każdych mistrzostwach świata dałby medal i to pewnie nie tylko brązowy - mówiła Ada. I miała rację. Nigdy wcześniej nie było ani takich igrzysk olimpijskich, ani mistrzostw świata, na których 6672 pkt nie dałoby siedmioboistce medalu. W Eugene zdarzyło się to pierwszy raz w historii.
Sułek tę gorzką pigułkę przełknęła. Od razu zapowiedziała, że wobec rosnącego poziomu czołówki ona swój poziom zamierza wywindować tak bardzo, by zdobywać po 7000 punktów. A czegoś takiego w całej historii konkurencji dokonały tylko cztery zawodniczki. To legendarna Amerykanka Jackie Joyner-Kersee, która dominowała na przełomie lat 80. i 90. XX wieku i do dziś jest rekordzistką świata (7291 pkt z igrzysk olimpijskich Seul 1988). To Szwedka Carolina Kluft rządząca w pierwszej dekadzie XXI wieku. To Belgijka Nafissatou Thiam, aktualna mistrzyni olimpijska i świata oraz liderka ME w Monachium. I wreszcie to Rosjanka Łarisa Turczinska, która przez chwilę miała nadzieję gonić niedoścignioną Joyner-Kersee.
Siedem tysięcy punktów w siedmioboju to wynik, na który 23-letnia Sułek na pewno będzie musiała jeszcze długo i ciężko pracować. Ada jest przekonana, że zapracuje. Ale najpierw chciałaby zapracować na drugi medal w tym roku.
- Mam nadzieję, że odkuję się na mistrzostwach Europy. Po pierwsze, tam nie będzie fenomenalnej Amerykanki, po drugie tu jeszcze się denerwowałam niektórymi konkurencjami, a tam wystartuję już ze spokojem i z pewnością, że jestem rekordzistką Polski i że forma jest zwyżkowa. Wyszarpię ten medal, jeśli będzie trzeba - mówiła nam w Eugene.
W Oregonie Sułek przegrała z Belgijką Thiam (6947 pkt) i Holenderką Annouk Vetter (6867 pkt), z którymi teraz rywalizuje w Monachium, oraz z Amerykanką Anną Hall (6755 pkt). Niestety, w Monachium Ada walczy też z kontuzją. W rozpoczynającym rywalizację biegu na 100 m przez płotki widzieliśmy, że ogranicza ją uraz mięśniowy lewego uda.
Czas 13.94 s jest o wiele gorszy od tego, jaki Sułek uzyskała w Eugene. Tam miała wynik 13.28 s i dostała za to 1083 pkt. Teraz zarobiła tylko 987 punktów. Natomiast za skok wzwyż w Monachium dostała dokładnie tyle samo punktów co w Eugene - 1093 pkt.
W Eugene po 2/7 zawodów Sułek była druga, miała 2176 pkt. W Monachium jest trzecia, ma 2080 pkt (pierwsza Thiam ma 2285 pkt, druga Noor Vidts również z Belgii ma 2097 pkt, za Sułek jest duża grupa zawodniczek mających po prawie 2000 pkt).
Ale wygląda na to, że nie ma sensu dokładne porównywanie wyników Sułek z USA z tymi, o jakie walczy teraz w Monachium, z kontuzją. I nie ma sensu liczenie, że za chwilę znów poprawi swój rekord, skoro nie wiemy czy w ogóle ukończy zawody.
Za to na pewno jest sens podkreślenia, jak bardzo Sułek wierzy, że zaczął się jej czas.
- Już nie jest tak, że przyjechała jakaś młoda z Polski, dziewczyny już patrzą na mnie z respektem, a ja nie boję się z nimi rywalizować. Na pewno można powiedzieć, że będę kiedyś mistrzynią. One robią po 6700-6800 punktów, ja do tego dochodzę, a u mnie jest jeszcze masa błędów - mówi Sułek. - To dopiero mój szósty rok treningowy a dopiero od półtora roku wierzę, że będę najlepsza na świecie i wszystko podporządkowałam pod sport - dodaje.
Sułek twierdzi, że poprawić się może w każdej konkurencji. I to znacząco. Może z wyjątkiem skoku wzwyż. - Już myślę o skakaniu na 195 cm. Jestem niziutka, ale jeszcze poprawię dietę, będę lżejsza a tylko silniejsza i 195 cm będzie przy moim nazwisku. Dwóch metrów tu nie będzie, ale za to może być siedem metrów w dal, może być 12.70 s na płotkach, a skoro Vetter może pchać 17 metrów, będąc chudszą ode mnie, to dlaczego ja miałabym nie pchać? Na 800 metrów też mogę biegać 2:05 i szybciej, a w oszczepie na pewno w najbliższych latach się poprawię, dzięki dodatkowej wspópracy z trenerem od tej konkurencji - słyszymy od Ady.
Dla zobrazowania, jak wielkie postępy Sułek planuje, podkreślmy, że:
- To jest wielka fighterka, ale jeszcze bardzo młoda zawodniczka jak na wielobój. W tym sporcie wygrywa doświadczenie. Vetter i Thiam to są ikony [Holenderka, która zdobyła srebro ma 29 lat, Belgijka 28]. Za dwa-trzy lata Ada złapie największą stabilizację. We wszystkim - mówi nam trener Marek Rzepka. - Widzę jeszcze duże rezerwy i uważam, że rośnie nam ikona wieloboju - dodaje trener Adrianny Sułek.
- Mam nadzieję, że kiedyś będę przyciągała tłumy na stadiony i będę zdobywała złote medale - mówi sama zawodniczka. A tymczasem wierzmy, że w Monachium noga pozwoli Adzie ukończyć zawody i może nawet powalczyć o jakikolwiek medal.
W środę o godzinie 19.54 początek pchnięcia kulą, a o 21.24 bieg na 200 m z udziałek Sułek. Na czwartek zaplanowano skok w dal (godz. 9.25), rzut oszczepem (od 11.26) i kończące siedmiobój 800 metrów (21.55).