Piotr Lisek odpowiada Kozakiewiczowi: Takie słowa są bardzo krzywdzące

Piotr Lisek udzielił pierwszego wywiadu po fatalnym występie w mistrzostwach świata. Polak w rozmowie z portalem Interia.pl odniósł się do wydarzeń z Eugene, a także do słów legendy polskiego skoku o tyczce, Władysława Kozakiewicza.

Piotr Lisek z pewnością nie może być zadowolony ze swojego występu podczas lekkoatletycznych mistrzostw świata w Eugene. Polak przepadł już w kwalifikacjach, oddając tylko jeden udany skok na wysokości 5,50 m. Później trzykrotnie strącił 5,65 m, przekreślając swoje nadzieje na walkę o medal. 

Zobacz wideo Maria Andrejczyk: Ważniejsze są cisza i spokój, które pozwalają skupić się na najcięższej pracy

Lisek do wydarzeń z Eugene odniósł się w rozmowie z portalem Interia.pl. Wicemistrz świata z Londynu z 2017 roku nie krył rozczarowania swoim występem. - Powinienem skoczyć 5.75 m i to obudzony w nocy, bo byłem dobrze przygotowany. Nie mogę się tłumaczyć, wszystko to moja wina. Czasem gdzieś w wywiadzie powiem, że nie porozumiałem się z trenerem lub miałem trudniejszy okres, ale tym razem nie mogę zwalić winy na nikogo. To tylko wina Liska, tylko moja, że nie poradziłem sobie w eliminacjach, skacząc praktycznie najniżej w tym sezonie. Szkoda, że ten wynik wypadł akurat na mistrzostwach świata - powiedział tyczkarz.

Polak opowiedział też o tym jak bardzo wymagający był dla niego pobyt w Stanach Zjednoczonych. - Wyobraź sobie, że przez dziewięć dni musisz być skupiony tylko i wyłącznie na skakaniu. Czyli co, wychodzisz na śniadanie, idziesz na trening, później do łóżka, znów na trening, na obiad i do spania? To jest praktycznie gorsze niż więzienie. Umysł musi mieć bodźce, cieszyć się i reagować na niektóre rzeczy. Absolutnie zaprzeczam, wręcz mamy za mało takiego czasu, który możemy poświęcić na to, żeby się uśmiechnąć, odprężyć i złapać luz pomiędzy reżimem sportowym, który w takich miejscach, jak Stany Zjednoczone, był na bardzo wysokim poziomie - stwierdził wprost.

Lisek nawiązał również do komentarza Władysława Kozakiewicza po występie w Eugene. Legendarny polski tyczkarz stwierdził, że jest to "początek końca kariery Liska w skoku o tyczce". - Strasznie łatwo takie słowa wypowiedzieć, a są one bardzo krzywdzące dla sportowca. Gdy jest chwila dołka wtedy zawodnicy potrzebują raczej wsparcia, bo przecież i tak samym ze sobą jest im trudno wytrwać. Przecież sami mamy świadomość, gdy gorzej nam idzie i to już powoduje, że w głowie jest ciężko sobie poradzić. A trudno jest tym bardziej, gdy takie opinie wypowiada osoba, która jest dla nas ważna, jak właśnie Władek (Władysław Kozakiewicz, przyp. red.) dla mnie - powiedział Polak.

W obszernym wywiadzie rekordzista Polski zapowiedział, że póki co nie bierze pod uwagę końca kariery. - Absolutnie o tym nie myślę. To znaczy zastanawiam się, jak to będzie po karierze, ale nie biorę pod uwagę takiej opcji, by miało to nastąpić przed igrzyskami w Paryżu - zapewnia Lisek. Tyczkarz wypowiedział się też między innymi na temat fenomenalnego Armanda Duplantisa i ataków zawodników na PZLA

Więcej o:
Copyright © Agora SA