Dramat Dawida Tomali w Eugene. "Hardkor totalny". Nie był w stanie pójść po medal

Łukasz Jachimiak
- Mam nadzieję, że tytuł będzie taki: "Dramat polskich chodziarzy na 35 km" - mówi Dawid Tomala. Mistrz olimpijski zajął 19. miejsce. Artur Brzozowski został zdjęty z trasy przez sędziów.

Katarzyna Zdziebło po raz trzeci na MŚ w Eugene pojawiła się na trasie chodu. Ale po zdobyciu dwóch srebrnych medali tym razem tylko kibicowała kolegom. Ona i Olga Niedziałek szczególnie gorąco dopingowały Dawida Tomalę. Który walczył o ukończenie zawodów, a nie o medal.

Zobacz wideo Pia Skrzyszowska: Celuję w finał i liczę na poprawienie rekordu życiowego

Pobił swój rekord o 6 minut, a i tak jest daleko

Tomala bardzo medalu chciał. Przed startem nie mówił, że to jest cel nierealny. A chyba wiedział. - Mam nadzieję, że tytuł będzie taki: "Dramat polskich chodziarzy na 35 km". Bo pomyślcie, że biję życiówkę o sześć minut, idę fajny czas, bo nie mogę powiedzieć, żebym był z niego niezadowolony, a zajmuję 19. miejsce - mówi.

- Jest przepaść między 50 a 35 kilometrami. Nie zdawałem sobie sprawy z tego, że to będzie aż taka przepaść - dodaje.

Tomala to ubiegłoroczny mistrz olimpijski w chodzie, ale na 50 km. Niestety, tego dystansu już nie ma. Dziś najdłuższym wyzwaniem dla chodziarza jest 35 km. To niby coś pomiędzy 20 a 50 km, czyli coś, w czym równe szanse powinni mieć specjaliści od szybkości i ci od wytrzymałości. Ale Tomala mówi, że wcale tak nie jest.

- Każdy kilometr szedłem o 30 sekund szybciej niż na 50 km, a i tak główna grupa mi się oddalała. To jest jakiś hardkor totalny. Gdybym próbował wytrzymać ich tempo, to po jakimś czasie bym padł za nimi - mówi nasz mistrz.

Tomala chce znów być głodny. "Moja wina"

Tomala finiszował w czasie 2:30.47. Do medalistów (złoto zdobył Włoch Stano, srebro - Japończyk Kawano a brąz Szwed Karlstrom) stracił siedem minut. - Czekają mnie ciężkie tempowe treningi. Nie jest to coś, za czym tęskniłem, ale trzeba będzie to zrobić. Muszę wrócić do pracy szybkościowej, choć już dużo bardziej mi się podobała wytrzymałościowa - mówi Dawid.

Do pracy Tomala chce wrócić głodny. Przyznaje, że tego głodu trochę mu zabrakło. - Teraz odpocznę, porozmawiam z doktorami, co trzeba zrobić z nogą i nabiorę głodu. U każdego sportowca ambicja jest czymś, co bardzo nakręca. Ja po igrzyskach miałem natłok spotkań i różnych obowiazków, co sprawiło, że nie odpocząłem psychicznie. Moja wina. Widzę, że trzeba wrócić do przygotowań sprzed igrzysk, sfokusować się tylko na sporcie, bo świat idzie do przodu i to idzie bardzo szybko. Trzeba go dogonić - mówi złoty medalista z Tokio.

Ból sinusoidalny

- Medalu nie ma, ale ja Dawidowi pogratulowałam walki do końca - mówi nam Katarzyna Zdziebło. - Wiem, że jak jedzie na zawody mistrz olimpijski, to powinien wygrywać medale. Ja je chcę zdobywać, ale też chcę, żeby każdy sobie zdał sprawę, że zmiana dystansu to dla mnie ogromny przeskok. To tak, jakby ktoś, kto biegał na 400 metrów, nagle miał biegać na 100. Ja sobie z tą zmianą poradzę, tylko muszę mieć trochę czasu - mówi Tomala.

Tę prośbę o zrozumienie naturalnie trzeba uszanować. A wolę walki Tomali trzeba docenić, bo mówi tak:

Zastanawiałem się, czy kończyć ten wyścig, czy nie zejść. Kolano bolało, miałem też trochę problemów żołądkowych, pewnie przez to, że przyjmowałem na trasie kofeinę. Myślałem, że może lepiej zejść, żeby zaoszczędzić trochę sił na mistrzostwa Europy. Ale jednak uznałem, że chcę dokończyć.

O co chodzi z kolanem? Dawid przed startem o tym nie mówił. Nie chciał. - Ból jest sinusoidalny. Najgorzej jest na nawrotach, gdy kolano się skręca. Boli mnie mięsień brzuchaty łydki i mięsień dwugłowy, a cały ból kumuluje się w dole podkolanowym. Dostałem dwa wnioski o dyskwalifikację. To mi się normalnie bardzo rzadko zdarza. A tu technika była gorsza przez ból - opowiada Tomala.

Nie wiadomo czy ten ból ustąpi do mistrzostw Europy. Możliwe, że w sierpniu w Monachium naszego najlepszego chodziarza jednak nie zobaczymy. - Nie chcę odpowiadać czy tam będę, bo w tym momencie nie potrafię. Nie wiem czy jest sens iść za wszelką cenę i się dojechać. Nie chcę sobie zrobić krzywdy

Więcej o:
Copyright © Agora SA