Padł pierwszy rekord świata na MŚ w Eugene. Ale to Polka skradła show

Łukasz Jachimiak
Wreszcie jest! Ósmego dnia lekkoatletycznych mistrzostw świata w Eugene padł rekord świata. Amerykanka Sydney McLaughlin przebiegła 400 metrów przez płotki w czasie 50.68 s. Swój własny, niedawny rekord, poprawiła aż o 0.73 s! A najlepiej na świecie skomentowała to Anna Kiełbasińska.

Kończyliśmy już rozmawiać z Anną Kiełbasińską po jej finale, gdy McLaughlin ruszyła po swoje. Część amerykańskich dziennikarzy już stała w strefie mieszanej. Czekali absolutnie pewni, że ich faworytka wygra. I jej popis oglądali, tłocząc się przed telewizorem i chyba już próbując zająć strategiczne pozycje w oczekiwaniu na możliwość rozmowy z mistrzynią.

Zobacz wideo Pia Skrzyszowska: Celuję w finał i liczę na poprawienie rekordu życiowego

"O mój Boże! Co ona zrobiła!"

Kiełbasińska omówiła nam swoje ósme miejsce, pożegnaliśmy się, ale zamiast iść do szatni, podeszła bliżej telewizora i z coraz większymi oczami obserwowała, jak McLaughlin pędzi do mety z przewagą 20 metrów nad następnymi zawodniczkami. W końcu Polka zaczęła krzyczeć z emocji. A kiedy wyświetlił się czas, przeszła na angielski. Amerykańscy dziennikarze odwrócili głowy od telewizora, by popatrzeć, na Polkę, która właśnie powiedziała: "O mój Boże! Co ona zrobiła! Mój Boże! Ona pobiegła przez płotki szybciej niż ja bez nich!".

Rekord za rekordem. Ciekawe czy ktoś by ją pokonał w biegu bez płotków

Wszyscy uznaliśmy, że to wspaniałe docenienie fantastycznego występu amerykańskiej mistrzyni. McLauglin wygrała z czasem 50.68 s. Kiełbasińska zawsze szybsze, płaskie 400 m skończyła z wynikiem 50.81 s. W finale 400 m gorszy czas niż mistrzyni 400 m przez płotki osiągnęła też siódma Candice McLeod. Zawodniczka z Jamajki miała wynik 50.78 s.

McLauglin po prostu zmasakrowała poprzedni rekord świata. Ustanowiła go niedawno, w czerwcu, też w Eugene. Tak naprawdę już powtórzenie tamtego rekordu - 51.41 s - pozwoliłoby jej bezdyskusyjnie wygrać w piątek finał mistrzostw świata. Srebrna medalistka, Femke Bol z Holandii, miała bowiem na mecie czas 52.27 s, a brązowa medalistka, Dalilah Muhammad z USA - 53.13.

McLauglin staje się absolutną dominatorką. Tytuł mistrzyni świata zdobyła już w 2019 roku w Dausze. W wieku 20 lat. Tam co prawda "tylko" w sztafecie 4x400 metrów. Ale na płotkach dorzuciła srebro. Natomiast przed rokiem wygrała na nich igrzyska olimpijskie w Tokio. Też ustanawiając rekord świata - 51.46 s. Ale wówczas bardzo blisko - tylko 0,12 s za nią - była Muhammad. A i trzecia Bol straciła wtedy niewiele - 0,57 s.

W tym roku McLaughlin przyspieszyła tak bardzo, że kto wie czy na płaskich 400 metrach nie wygrałaby również z innymi finalistkami, a nie tylko z Kiełbasińską. Prawda jest taka, że ona mogłaby mieć w Eugene złote medale w obu konkurencjach, gdyby tylko program był ułożony inaczej.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.