Kończyliśmy już rozmawiać z Anną Kiełbasińską po jej finale, gdy McLaughlin ruszyła po swoje. Część amerykańskich dziennikarzy już stała w strefie mieszanej. Czekali absolutnie pewni, że ich faworytka wygra. I jej popis oglądali, tłocząc się przed telewizorem i chyba już próbując zająć strategiczne pozycje w oczekiwaniu na możliwość rozmowy z mistrzynią.
Kiełbasińska omówiła nam swoje ósme miejsce, pożegnaliśmy się, ale zamiast iść do szatni, podeszła bliżej telewizora i z coraz większymi oczami obserwowała, jak McLaughlin pędzi do mety z przewagą 20 metrów nad następnymi zawodniczkami. W końcu Polka zaczęła krzyczeć z emocji. A kiedy wyświetlił się czas, przeszła na angielski. Amerykańscy dziennikarze odwrócili głowy od telewizora, by popatrzeć, na Polkę, która właśnie powiedziała: "O mój Boże! Co ona zrobiła! Mój Boże! Ona pobiegła przez płotki szybciej niż ja bez nich!".
Wszyscy uznaliśmy, że to wspaniałe docenienie fantastycznego występu amerykańskiej mistrzyni. McLauglin wygrała z czasem 50.68 s. Kiełbasińska zawsze szybsze, płaskie 400 m skończyła z wynikiem 50.81 s. W finale 400 m gorszy czas niż mistrzyni 400 m przez płotki osiągnęła też siódma Candice McLeod. Zawodniczka z Jamajki miała wynik 50.78 s.
McLauglin po prostu zmasakrowała poprzedni rekord świata. Ustanowiła go niedawno, w czerwcu, też w Eugene. Tak naprawdę już powtórzenie tamtego rekordu - 51.41 s - pozwoliłoby jej bezdyskusyjnie wygrać w piątek finał mistrzostw świata. Srebrna medalistka, Femke Bol z Holandii, miała bowiem na mecie czas 52.27 s, a brązowa medalistka, Dalilah Muhammad z USA - 53.13.
McLauglin staje się absolutną dominatorką. Tytuł mistrzyni świata zdobyła już w 2019 roku w Dausze. W wieku 20 lat. Tam co prawda "tylko" w sztafecie 4x400 metrów. Ale na płotkach dorzuciła srebro. Natomiast przed rokiem wygrała na nich igrzyska olimpijskie w Tokio. Też ustanawiając rekord świata - 51.46 s. Ale wówczas bardzo blisko - tylko 0,12 s za nią - była Muhammad. A i trzecia Bol straciła wtedy niewiele - 0,57 s.
W tym roku McLaughlin przyspieszyła tak bardzo, że kto wie czy na płaskich 400 metrach nie wygrałaby również z innymi finalistkami, a nie tylko z Kiełbasińską. Prawda jest taka, że ona mogłaby mieć w Eugene złote medale w obu konkurencjach, gdyby tylko program był ułożony inaczej.