Polki bez awansu, a Swoboda ostra jak brzytwa. "Ruszyłam jak krowa"

Łukasz Jachimiak
Polska sztafeta 4x100 m kobiet zajęła szóste miejsce w półfinale MŚ w Eugene. I choć Ewa Swoboda ostro podkreśla, że "ruszyła jak krowa", Polki są zadowolone i z nadzieją patrzą już na zbliżające się mistrzostwa Europy.

Na pierwszej zmianie Magdalena Stefanowicz, na drugiej Martyna Kotwiła, na następnej Marika Popowicz-Drapała i na ostatniej Ewa Swoboda - tak biegły Polki. Albo - jak same mówią - bardziej na siebie wpadały niż biegły. W efekcie zajęły w pierwszym półfinale dopiero szóste miejsce - za Wielką Brytanią, Jamajką, Niemcami, Chinami i Kanadą a tylko przed Japonią i Irlandią. W sumie w półfinałach w 16-sztafetowej stawce Polki miały 11. wynik.

Zobacz wideo Pia Skrzyszowska: Celuję w finał i liczę na poprawienie rekordu życiowego

"Jesteśmy tak szybkie, że powpadałyśmy na siebie"

- Czułam się rewelacyjnie, ale niestety, wbiegłam w Martynę, zmiana była no taka sobie - mówi Stefanowicz. - Dobiegłyśmy do mety, to jest najważniejsze. Ale czas nas nie cieszy, mam nadzieję, że to sobie odbijemy na mistrzostwach Europy - dodaje.

- Jesteśmy tak szybkie, że powpadałyśmy wszystkie na siebie - stwierdza Kotwiła. - Czasowo każda z nas jest dobrzy przygotowana, ale musimy poprawić zmiany. Jak na nich zyskamy, to możemy pokazać, na co nas stać - przekonuje.

- Powiedziałam już do dziewczyn, że jesteśmy szybkie jak nigdy, a wyszło jak zawsze - przytomnie puentuje Popowicz-Drapała. Tu słychać większe doświadczenie (Marika to rocznik 1988, Stefanowicz 2000, Kotwiła 1999, Swoboda 1997). - Spędziłyśmy razem trzy tygodnie i myślę, że może na treningach trzeba więcej biegać sprawdzianowo, ja na zawodach. Stać nas na rekord Polski. Wyciągniemy wnioski i na mistrzostwach Europy się poprawimy - dodaje.

Jest przykro, ale jest mobilizacja

I w tym momencie swój punkt widzenia przedstawia Swoboda, najszybsza z Polek na bieżni i najszybsza również w mówieniu tego, co pomyśli. - Myślę, że każda z dziewczyn dała z siebie 100 procent, ja też. Tylko, niestety, wyszłam jak krowa i Marika we mnie wpadła.

Ta wypowiedź rozbawiła całą grupę. Ale ta grupa wcale nie miała smutnych min. Nie wyszło im, odpadły, jednak nikt nie robi dramatu. - Jest nam przykro, ale myślę, że będziemy pracować i będzie dobrze. Szybkości już nie musimy robić, wystarczy, że będziemy robić zmiany. Przed nami mistrzostwa Europy, patrzymy do przodu - mówi Swoboda.

- Trzeba zasuwać. To jest młoda sztafeta - wiem jak to brzmi w moich ustach - która naprawdę ma bardzo duży potencjał. Stać nas na sukces. Nie chcemy dzielić włosa na czworo, chcemy wyjść na mistrzostwach Europy na bieżnię i pokazać, co potrafimy - podsumowuje Popowicz-Drapała.

ME w Monachium już w sierpniu.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.