Największym zawodem był występ Patryka Dobka, który na igrzyskach olimpijskich w Tokio zdobył na tym dystansie brązowy medal. Polak wystartował w szóstym biegu eliminacyjnym, który ukończył na przedostatniej pozycji z czasem 1:46,80 s.
"Co się stało, na miłość boską, z brązowym medalistą olimpijskim?" - pytał z niedowierzaniem komentujący bieg w TVP Sport Przemysław Babiarz. "Słów mi zabrakło..." - dodał współkomentujący występ Polaków Sebastian Chmara.
- Co się stało? Odcięło mi prąd na ostatnich metrach. Nie będę się tłumaczył przez pogodę. Zabrakło mi po prostu świeżości, którą powinienem mieć - powiedział Dobek zaraz po biegu w rozmowie z TVP Sport.
Jeszcze na 600. metrze Polak był blisko czołówki. Później jednak rywale odskoczyli mu, a Etiopczyk - Tolesa Bodena - który wpadła na metę tuż przed Dobkiem i awansował do półfinału, uzyskał czas aż o sekundę lepszy. Podobny scenariusz miały biegi pozostałych reprezentantów Polski.
Patryk Sieradzki z czasem 1:48.78 s również zajął przedostatnie miejsce w swoim biegu. Warto jednak dodać, że Alex Amankwa z Ghany został zdyskwalifikowany. - Po 600 metrach wszyscy mnie minęli. Nie tego się spodziewałem, mogę śmiało powiedzieć, że w takiej formie jeszcze nie byłem. Tak pokazywały treningi - powiedział debiutujący na MŚ Sieradzki.
- Moim zdaniem pobiegłem dobrze taktycznie. Niestety nie było sił, nie wiem czemu. Czułem się fajnie na obozie, wszystko wyglądało dobrze - zapewniał zaś Borkowski, który zajął 6. miejsce w trzecim biegu eliminacyjnym z czasem 1:47,61 s. To również spore rozczarowanie, ponieważ jego najlepszy czas w tym roku jest o trzy sekundy lepszy.
Poziom biegów eliminacyjnych podczas tegorocznych MŚ był bardzo wysoki i awansu do półfinału nie dał wynik 1:46,05 s. Nie zmienia to jednak faktu, że polscy biegacze potężnie rozczarowali.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!