Mocny apel Przemysława Babiarza. "One nas niszczą" [WIDEO]

- Trzeba odzyskać sterowność na tym statku. Nie możemy się rozpraszać, nie możemy tracić energii - w taki sposób Przemysław Babiarz skomentował aferę z udziałem Anny Kiełbasińskiej. Zdaniem dziennikarza, trener powinien wystawić najmocniejszy skład na sztafetę 4x400m. W związku z tym w gronie wybranych musi znaleźć się druga najszybsza Polka w tym roku, a więc Kiełbasińska.

Mimo że polscy lekkoatleci zdobywają medale na mistrzostwach świata w Eugene (złoty wywalczył Paweł Fajdek a srebrne - Katarzyna Zdziebło i Wojciech Nowicki), to kibice wciąż żyją aferą z udziałem Anny Kiełbasińskiej. W piątek Polka wycofała się z biegu sztafety mieszanej 4x400m. Następnie wydała specjalne oświadczenie, w którym wyjaśniła, dlaczego podjęła taką decyzję, o czym więcej pisaliśmy TUTAJ. Osłabieni mistrzowie olimpijscy zakończyli rywalizację tuż poza podium, na czwartym miejscu.

Zobacz wideo Maria Andrejczyk: Ważniejsze są cisza i spokój, które pozwalają skupić się na najcięższej pracy

Jasne stanowisko Babiarza w sprawie Kiełbasińskiej. "Trzeba odzyskać sterowność na tym statku"

Po tych wydarzeniach rozgorzała dyskusja. Postawy Kiełbasińskiej nie potrafiły zrozumieć koleżanki i koledzy z drużyny. Zwłaszcza koleżanki poczuły się zdradzone i dały do zrozumienia, że nie wyobrażają sobie biegania z Kiełbasińską w sztafecie 4x400, która powalczy o medal w niedzielę 24 lipca, na zakończenie mistrzostw.

Głos w tej sprawie zabrał Przemysław Babiarz. Komentator TVP Sport wyznał, że jego zdaniem zawodniczki powinny choć na chwilę odłożyć na bok niesnaski i wrócić do wspólnej walki. Bowiem najważniejsze są medale - to dla nich tutaj przyjechały.

- W jakim składzie pobiegnie sztafeta "aniołków" 4x400 m? Musimy przypomnieć sobie przede wszystkim, po co tu przyjechaliśmy. Specjalnie używam pierwszej osoby liczby mnogiej, żeby pokazać, jak nam wszystkim zależy, by walczyć o medal. I musimy wystąpić w najmocniejszym składzie tzn. z Anną Kiełbasińską - podkreślił Babiarz i dodał: - Jeżeli są jakieś wątpliwości, to trzeba je w tej chwili odciąć, odłożyć, bo one nas niszczą. To nie znaczy, że one nie mają uzasadnień. Ale w tej chwili jest cel ważniejszy - walka o medal w sztafecie i jej trzeba wszystko podporządkować - oznajmił.

Dziennikarz zaapelował także do trenera polskiej sztafety, by ten przejął kontrolę nad całym zamieszaniem. To do niego należy ostateczna decyzja, kogo wystawić. Zdaniem Babiarza, szkoleniowiec powinien podjąć rozsądną decyzję, wolną od skandali

- Trzeba odzyskać sterowność na tym statku. Ktoś rządzi i za to odpowiada. Rządzi trener i on wyznacza skład. (...) Nie możemy się rozpraszać, nie możemy tracić energii. Nie możemy lekceważyć pracy, która dotąd została wykonana. To jest moje zdanie i myślę, że ta sztafeta zdobędzie medal. To będzie świetna walka i mam nadzieję, że Polki pobiegną w najmocniejszym składzie - podkreślił na zakończenie. 

Więcej informacji na stronie głównej Gazeta.pl

Oprócz rywalizacji w sztafecie, Kiełbasińska występuje także indywidualnie na mistrzostwach świata w Eugene. W niedzielę w eliminacjach na 400 m zajęła czwarte miejsce, uzyskując czas 50.63 s. Nieco lepiej pobiegła Natalia Kaczmarek - 50.21 s, co dało jej drugi rezultat. Obie reprezentantki Polski awansowały do półfinału.

Jak przyznała Kiełbasińska w rozmowie z naszym korespondentem w Eugene Łukaszem Jachimiakiem, choć w tym momencie stara się koncentrować na startach indywidualnych, to ma nadzieję, że trener pozwoli jej rywalizować także w sztafecie.

- Dzisiaj jestem tutaj, dostałam się do półfinału i przez następne dni myślę o półfinale. A potem zobaczymy, jak dalej i mam nadzieję, że o sztafecie. Jestem optymistycznie nastawiona, zachowuję spokój i chcę się cieszyć sportem, nie zważać na inne rzeczy. Pracowałam ciężko na to, żeby być tu i teraz, żeby biegać takie wyniki. I dalej chcę z tego czerpać i korzystać najlepiej jak potrafię, bo przygotowuję się tak profesjonalnie, jak to tylko możliwe i staram się trzymać ten profesjonalizm do końca - podkreśliła Polka. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.