Natalia Kaczmarek jest w tym roku naszą najlepszą biegaczką na 400 metrów. Jej rekord życiowy - 50.16 s - pokazuje, że 24-latkę stać na złamanie 50 sekund. Z Polek w całej historii dokonała tego tylko Irena Szewińska (jej rekord z igrzysk w Montrealu z 1976 roku wynosi 49.28 s).
Możliwe, że Kaczmarek złamie barierę 50 sekund w Eugene, w półfinale albo w finale.
- Niestety, spodziewałam się, że mój bieg eliminacyjny będzie jednym z najszybszych. Dostałam taką serię, trzeba było ją przejść, dałam z siebie wszystko, bo chciałam wyjść z pierwszej dwójki, żeby mieć lepszy tor w półfinale - mówi Natalia.
Skąd to "niestety"? Oczywiście stąd, że eliminacje najlepiej przebiec jak najmniejszym nakładem sił. - Ale wiedziałam, że mam siłę i że nawet jak się wypruję, to będą dwa dni na odpoczynek przed półfinałem, czyli będę miała dużo czasu - mówi Kaczmarek. - Aczkolwiek nie jest źle. Czuję się super. I biegło mi się też super, pomimo lekkiego wiatru, który wiał na przeciwległej prostej - dodaje.
Półfinały 400 metrów zaplanowano dopiero na środowe popołudnie. W Polsce będzie to już czwartkowy poranek.
- Może trochę bym wolała spokojniej finiszować. Ale przetarłam się, upewniłam się, że jestem w znakomitej formie, więc na pewno psychicznie mi to pomogło - komentuje Kaczmarek.
- Bieżnia mi bardzo leży, publiczność jest fajna. A w półfinale będzie walka o życie. Wejście do finału to mój główny cel, a jeżeli się uda przy tym złamać 50 sekund, to super - podsumowuje najszybsza z Polek.
W eliminacjach szybsza od niej była tylko Stephenie Ann McPherson (50.15 s). Trzeci czas miała Lieke Klaver (50.24). Cała trójka biegła razem w jednej serii. Z czwartym czasem do półfinałów awansowała Anna Kiełbasińska (50.63 s), która wygrała swój bieg.