Szokujące obrazki z Okęcia. Tak Polacy spędzili noc przed ME. "Długo będziecie ich męczyć?"

Już w poniedziałek reprezentacja polskich lekkoatletów U18 rozpocznie walkę o medale na mistrzostwach Europy. Jednak biało-czerwoni wciąż przebywają w Warszawie. Ich lot został odwołany, wskutek czego zawodnicy zostali zmuszeni do nocowania na lotnisku. "Długo będziecie ich jeszcze męczyć?" - pytał oburzony dziennikarz, Tomasz Smokowski.

Do skandalicznej sytuacji doszło na lotnisku w Warszawie, skąd polscy lekkoatleci z kadry U18 mieli udać się w sobotę samolotem do Jerozolimy. To właśnie w Izraelu w dniach 4-7 lipca odbędą się tegoroczne młodzieżowe mistrzostwa Europy. Jednak plany biało-czerwonym pokrzyżowała pogoda.  

Zobacz wideo Maria Andrejczyk: Ważniejsze są cisza i spokój, które pozwalają skupić się na najcięższej pracy

Skandal tuż przed ME w lekkiej atletyce. Reprezentacja Polski utknęła na lotnisku

Lot polskich zawodników został odwołany z powodu złych warunków atmosferycznych. Przewoźnik nie zagwarantował biało-czerwonym noclegu, w związku z czym spędzili oni noc na lotnisku. O tej skandalicznej sytuacji poinformował za pośrednictwem mediów społecznościowych Krzysztof KotułaSzkoleniowiec opublikował nagranie, na którym widać, jak jego podopieczni śpią na podłodze. "Podróż na ME U18 Polskiej Reprezentacji z Polish Airlines LOT. Lot odwołany oraz zerowe zainteresowanie naszą reprezentacją. PL LOT z nami dotrzesz do celu ..... KIEDYS!!!" - czytamy w opisie filmu. 

Dodatkowo pobyt na lotnisku zawodnikom utrudniała obsługa. O skandalicznym zachowaniu pracowników obiektu poinformował z kolei dziennikarz i komentator sportowy Tomasz Smokowski.

"Lot odwołany i zostawiono ich samych z problemem. Na koniec podeszła do nich jakaś pani z LOT-u i poprosiła o przejście w mniej wyeksponowane miejsce, bo źle wizerunkowo to wygląda. Jak odmówili to zagroziła przysłaniem służb ochrony lotniska. 35 dzieciaków i z 10 osób dorosłych siedzi od 20:00 do tej pory na lotnisku" - napisał na InstaStory. Smokowski zaapelował m.in. do ministra sportu i turystyki Kamila Bortniczuka oraz Polskiego Związku Lekkiej Atletyki, by zainterweniowali w tej sprawie i pomogli zawodnikom jak najszybciej dostać się do Jerozolimy. 

Głos zabrał także wiceprezes PZLA Tomasz Majewski. Dwukrotny mistrz olimpijski w pchnięciu kulą wyjaśnił, że sytuacja powoli się stabilizuje. - Była burza w nocy. Ogarniamy sytuację. Czekamy na potwierdzenie od LOT-u, co dalej z podróżą i lotami. Sytuacja wraca do normy. Będziemy działać na bieżąco, na spokojnie. Zawodnicy koczowali w nocy na lotnisku. Duże kłopoty były w całej Polsce - przekazał w rozmowie z TVP Sport Majewski. 

Więcej informacji na stronie głównej Gazeta.pl. 

Jak na razie nie wiadomo, kiedy polscy lekkoatleci wyruszą w podróż do Jerozolimy. Jak informuje Tomasz Smokowski sytuacja wciąż pozostaje bez zmian. Młodzież nadal przebywa na lotnisku i oczekuje na lot. W związku z tym polskim zawodnikom będzie trudno dotrzeć na czas na ME. "A nasi młodzi lekkoatleci o 14:10 dalej kwitną na lotnisku! Już blisko 18 godzin... choć wiadomo, że nie odlecą do Izraela przed niedzielą wieczór. A część nawet w poniedziałek... Długo będziecie ich jeszcze męczyć?" - pytał oburzony dziennikarz, znów zwracając się m.in. do Bortniczuka oraz PZLA. 

LOT odpowiada 

- Rejs do Tel Awiwu w dn. 1 lipca został odwołany ze względu na trudne warunki pogodowe oraz wstrzymaną obsługę handlingową na Lotnisku Chopina. Reprezentacja młodych lekkoatletów została zaopiekowana, wszystkim został zapewniony hotel. Część drużyny (20 osób) wyleci do Tel Avivu jeszcze dziś, wieczornym rejsem, natomiast pozostałych 30 osób poleci w poniedziałek specjalnie zorganizowanym dodatkowym rejsem" - czytamy w odpowiedzi biura prasowego LOT, które otrzymało tvn24.pl

 - Wczorajszy rejs PLL LOT do Izraela został odwołany ze względu na przeciążenie międzynarodowej przestrzeni powietrznej. Pasażerowie tego rejsu nie przeszli odprawy bagażowej przewoźnika i pozostają w strefie ogólnodostępnej. Personel lotniska oferował wsparcie - dodaje rzeczniczka prasowa Lotniska Chopina Anna Dermont w rozmowie z tvn24.pl

Więcej o: