- Całuję mamusię i tatusia - mówiła szczęśliwa Swoboda kilka chwil po finale mistrzostw Polski w Suwałkach. Ewa przyszła przed kamerę TVP Sport po swojej najszybszej setce w życiu. We wrześniu 2019 roku przebiegła ten dystans w Berlinie w czasie 11.08 s. Teraz zmierzono jej 11.00 s, a po chwili rezultat zweryfikowano na 10.99! Rekordu życiowego oficjalnie nie ma, bo podczas biegu wiało w plecy z prędkością 2,4 m/s. To zbyt duża pomoc natury. Rekordy można mierzyć do maksymalnie 2 m/s. Ale to nieważne.
- Jestem w szoku, bo tak luźno mi się biegło. Patrzę 11.00 na zegarze, ale patrzę na wiatr i mówię: no trudno. Jest dobrze - mówiła Swoboda w TVP. - Trochę start zepsułam, strasznie noga mi uciekła do tyłu. Pierwszy raz w tych kolcach biegłam na zawodach, jest jeszcze margines - dodawała. I na koniec całowała mamusię i tatusia.
Swoboda jest zadowolona, bo bardzo mocno wchodzi w sezon z mistrzostwami świata (w lipcu w Eugene) i Europy (w sierpniu w Monachium). W niedzielę na Memoriale Kusocińskiego w Chorzowie też była najlepsza. Mimo niekorzystnego wiatru (1,4 m/s w twarz) na metę wpadła tam z czasem 11.08, tylko o 0.01 s gorszym od życiówki.
- Pożyjemy, zobaczymy. Trzeba potrenować, trzeba utrzymać się w zdrowiu i utrzymać wagę taką, jaka jest teraz. I w głowie musi zostać tak, jak jest teraz. Myślę, że wtedy może być biegane! - mówiła w rozmowie ze Sport.pl gdy pytaliśmy, czy celem na ten rok jest zejście poniżej 11 sekund. A chwilę później Ewa zdradziła się, że myśli o bieganiu nawet poniżej 10.90 s.
Takie bieganie oznaczałoby pobicie rekordu Polski, który od 1986 roku należy do Ewy Kasprzyk i wynosi 10.93 s. Wygląda na to, że takie bieganie będzie w zasięgu Swobody. Ściskajmy za nią kciuki. Chyba po świetnej zimie (na 60 m jako 10. w historii zeszła poniżej 7 sekund) dzięki Ewie możemy mieć też dużo dobrych emocji latem.