Swoboda ma złe doświadczenia z psychologami. "Wyszłam ze łzami w oczach"

- Kiedyś w najgorszych okresach, próbowałam rozmawiać z psychologiem. Ale mam złe doświadczenia. Chłop sprawił, że wyszłam od niego ze łzami w oczach - mówi Ewa Swoboda, polska sprinterka w rozmowie z Newonce.Sport.

 - Irina Priwałowa, Gail Devers, Marion Jones, Marlene Ottey i Ewa Swoboda. Co Polka robi w takim towarzystwie? 24-latka z Żor dołączyła do elitarnego klubu sprinterek, które dystans 60 metrów przebiegły w czasie krótszym niż 7 sekund. Swobody nie było jeszcze na świecie, gdy Priwałowa biła rekord świata wynikiem 6,92 (to był 1992 rok) - pisał o Swobodzie Łukasz Jachimiak, dziennikarz Sport.pl

Zobacz wideo Izu Ugonoh zdradza kulisy ostatniej walki. "Miałem ogromny problem"

"Chłop sprawił, że wyszłam od niego ze łzami w oczach"

Ewa Swoboda w połowie marca nie zdobyła medalu w biegu na 60 metrów podczas Halowych Mistrzostw Świata w Belgradzie. Polka zajęła pechowe czwarte miejsce, a walkę o podium przegrała o zaledwie dwie tysięczne sekundy.  Po zakończeniu biegu nie potrafiła powstrzymać emocji. Zdołała jedynie udzielić wywiadu dla TVP Sport i odmówiła rozmowy z pozostałymi dziennikarzami.

- Kiedyś w najgorszych okresach, próbowałam rozmawiać z psychologiem. Ale mam złe doświadczenia. Chłop sprawił, że wyszłam od niego ze łzami w oczach. Wtedy powiedziałam sobie, że osobami, do których będę się żalić są moi rodzice i moja trenerka. Oni przynajmniej powiedzą mi to, co chcę usłyszeć - mówi Ewa Swoboda w rozmowie z Newonce.Sport.

Dodaje również, że w dzisiejszych czasach trudno jest o dobrego psychologa sportowego.

- Ciężko jest trafić na dobrego psychologa. Nie każdy wie, co się je z daną dyscypliną. Jeden wywyższał się, że był super psychologiem od naszych skoczków. Tak naprawdę do każdego trzeba jednak inaczej podejść. Myślałam kiedyś nad psychologią, taką normalną, nie sportową. Trenerem personalnym na pewno nie będę. Mam mały próg cierpliwości. Nie lubię, jak ktoś za dużo narzeka. Jako trener trzeba byłoby dużo wysłuchiwać - dodała Ewa Swoboda.

Zdradziła też, kiedy miała pierwszy poważny kryzys w karierze. - Najtrudniejszy moment jest wtedy, jak nie ma się siły na nic. W 2017 czy 2018 roku miałam największy dołek. Wtedy nic się nie działo, nie mogłam pobić swojego najlepszego wyniku. Wtedy przyszło zwątpienie w to, co się robi, ale usłyszałam, że trzeba być cierpliwym w sporcie. To bardzo ważne słowa - przyznaje Ewa Swoboda.

Kiedy przekonała się, że może w lekkoatletyce osiągnąć sukcesy?

- Trenerka zawsze mówiła, że na początek idzie talent, a potem ciężka praca. W 2016 roku na mistrzostwach świata juniorek w Bydgoszczy byłam druga i pomyślałam wtedy: Kurczę, mogę coś osiągnąć. Wcześniej, jak zajmowałam 4., 5. miejsce, to myślałam, że może pójdzie, a może nie. A u nas czwarte miejsce najbardziej boli - dodaje Swoboda.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.