Za nami marcowe halowe mistrzostwa świata w lekkoatletyce. Nie znaczy to jednak, że w tym roku emocji na wielkich imprezach już nie będzie. Wręcz przeciwnie, w dniach od 15 do 24 lipca w amerykańskim Eugene odbędą się mistrzostwa świata na otwartym stadionie, a miesiąc później mistrzostwa Europy w Monachium.
Polski Związek Lekkiej Atletyki dał zawodnikom ultimatum: albo zaszczepią się przeciwko koronawirusowi, albo nie wystartują w tych imprezach. Związek miał o tym poinformować zawodników już jesienią, ale jak twierdzi oszczepnik - Marcin Krukowski - on o sprawie dowiedział się dopiero w grudniu.
Rekordzista Polski, choć przeciwko szczepionkom nic nie ma, to na koronawirusa się nie zaszczepił. Jak sam twierdził, chce zrobić to z własnej woli, a nie z przymusu. Jego decyzja sprawiła, jednak, że PZLA wyrzucił zawodnika ze szkolenia w kadrze narodowej.
Krukowski w rozmowie z TVP Sport wścieka się, że został przez związek oszukany. Według jego wersji PZLA wymagał szczepienia, powołując się na przepisy obowiązujące w trakcie HMŚ w Belgradzie. A on - jako, że rzutu oszczepem nie ma w programie halowych zawodów - szczepić się nie musiał. Zresztą okazało się, że organizatorzy wcale szczepień nie wymagali.
- Oni nas bezczelnie oszukali - powiedział Krukowski w rozmowie z TVP Sport. I dodał: - Przecież regulamin zgrupowań z 31 grudnia mówił jasno, że szczepienie mogą zastąpić status ozdrowieńca lub powtarzany co 48 godzin test PCR. (...) Dzwoniłem również do władz PZLA. Usłyszałem tylko, że "jak mi się nie podoba, to mogę nie trenować, bo oni zdania nie zmienią". W końcu spytałem o temat w ministerstwie. Tam powiedzieli, że nie mogą nic zrobić, bo związek to samorząd.
Z e-maili, jakie Krukowski wymieniał z szefem szkolenia - Krzysztofem Kęckim - wynika, że PZLA mógł podjąć decyzję na podstawie regulaminów, które w tamtym momencie jeszcze nie istniały. Krukowski otrzymał wiadomość, że regulaminy zostaną zaktualizowane "w najbliższym czasie".
- Zaktualizowano go, rzeczywiście. Tylko że w sposób haniebny, bo podmieniając treść, ale zostawiając datę 31 grudnia. Zapytany o taki proceder Tomasz Majewski odpowiedział mi, że "to chyba jakiś błąd, ale nie ma się czego czepiać". Traktują nas jak idiotów - powiedział Krukowski.
- Czemu Marcin tak chce iść pod prąd, jeżeli nadal rozważa, że się zaszczepi? To rozsądny, dorosły facet. Nie jestem naukowcem, żeby przekonywać ludzi do ufności dla nauki, jednak skoro cały świat przyjmuje szczepienia i ich skuteczność potwierdza szereg badań, nie ma żadnych podstaw, aby dla ochrony zdrowia się tak przed nimi wzbraniać - odpowiedział zawodnikowi Kęcki.