Marcin Krukowski był jedną z naszych medalowych nadziei na igrzyskach olimpijskich w Tokio, ale odpadł już w kwalifikacjach, zajmując 28. miejsce i rzucając tylko 74,65 m. W ubiegłym sezonie Krukowski ustanowił nowy rekord kraju, rzucając oszczepem na odległość 89,55 m. Teraz najlepszy polski oszczepnik miał wystartować w mistrzotwach świata w Eugene i w mistrzostwach Europy w Monachium. Wciąż jednak nie jest to takie pewne.
Marcin Krukowski rozmawiał z "Przeglądem Sportowym" przed najważniejszymi imprezami lekkoatletycznymi w 2022 roku. Oszczepnik zdradził, że nie przyjął jeszcze szczepionki przeciwko koronawirusowi, przez co może nie wystartować w zawodach. - Wiem, co mi grozi i jeśli trzeba będzie, to się zaszczepię w czerwcu. Uważam, że wymyślanie przepisów, które ingerują w moje zdrowie, nie jest w porządku. To powinna być moja decyzja, bo to ja odpowiadam za wynik sportowy. Zostałem pozbawiony szkolenia, bo nie zaszczepiłem się wtedy, gdy narzucał to związek - powiedział.
Krukowski nie ukrywał, że przez brak szczepienia spotyka się z wieloma nieprzyjemnościami w PZLA. - Nie dostałem pieniędzy na to, by odbyć zgrupowanie w Portugalii i trenuję w Polsce, będąc finansowany ze środków klubowych Warszawianki. Usłyszałem, że jeśli się nie zaszczepię, to nie zostanę latem powołany do reprezentacji. Powiedziano mi, że sport w Polsce nie jest obowiązkowy i mogę się z niego wypisać. Odpowiedziałem, że to jest szantaż. Dopóki nie ma przymusu szczepień, to chcę sam o tym decydować. Usłyszałem, że związek nie weźmie odpowiedzialności za to, co mogę przyjąć - dodał oszczepnik.
Do całej sytuacji odniósł się Tomasz Majewski, wiceprezes polskiej federacji. - Ustalone było wcześniej, że nie będziemy finansować zgrupowań osób niezaszczepionych. Nie wyobrażam sobie jeżdżenia po świecie bez szczepienia i ryzykowania wpadki. Moglibyśmy stracić dużo kasy, a zawodnicy formę i może medale. Nie wyślemy zawodnika do USA, gdzie wymagane jest szczepienie lub tygodniowa kwarantanna. Nie zgadzamy się na to - stwierdził.