Rosyjski mistrz skierował słowa do polskich piłkarzy przed meczem w el. MŚ 2022

- Rosyjscy politycy nie mają prawa zrobić tego, co zrobili. Świat powinien zareagować - mówi były rosyjski mistrz w chodzie sportowym. Ilja Markow ma nadzieję, że na agresji Putina wobec Ukrainy nie ucierpi sport. - To, co się dzieje, nie jest winą zawodników z naszego kraju - uważa.

- Boli mnie to, co się dzieje. Coś takiego nigdy nie powinno się zdarzyć, jest to niedopuszczalne. Przez długi czas trudno było stwierdzić, co siedzi w głowie Władimira Putina. Teraz już to wiemy, bo odkrył karty - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Ilja Markow, rosyjski wicemistrz olimpijski z Atlanty, który mieszka aktualnie w Polsce.

Zobacz wideo Waldi pierwszą maskotką igrzysk. Po co komu olimpijskie pluszaki?

"Świat powinien zareagować". Ilja Markow reaguje po decyzji Putina

- Jest mi przykro, gdy pomyślę, że w Donbasie mieszkają tacy ludzie jak ja, a dochodzi tam do strasznych rzeczy. Byłem w Rosji miesiąc temu. Naprawdę to przeżywam. Czuję bezsilność, mogę tylko obserwować - dodaje.

W Polsce zastanawiamy się, czy dojdzie do meczu barażowego między drużyną Czesława Michniewicza a Rosją. Mecz ten zaplanowany jest na 24 marca. Jednoznaczne zdanie na ten temat wyraził we wtorek polski minister sportu. – My będziemy zabiegać, żeby w wersji minimum rozegrać ten mecz na terenie neutralnym. Jeżeli nie będzie na to zgody, to będziemy zastanawiać się, co robić. Ja uważam, że w takiej sytuacji polscy sportowcy do Rosji jechać nie powinni, ale to jest moje osobiste zdanie - podkreślił Kamil Bortniczuk w Poranku Polskiego Radia 24.

Na razie FIFA i PZPN nie wydają żadnych komunikatów w sprawie meczu. - Przede wszystkim zapytałbym reprezentantów Polski, co oni czują i czy chcą zagrać. Nie chciałbym, aby takie decyzje były podejmowane całkowicie niezależnie od sportowców. Zdaję sobie jednak sprawę, że przedstawiam wizję idealną. Zawodnicy nie będą mieli pewnie nic do powiedzenia. Decyzję podejmie ktoś z góry - uważa Markow.

- Z jednej strony od świata sportu również oczekuje się reakcji. Rozumiem to. Z drugiej jako były chodziarz patrzę na sprawę z perspektywy zawodnika. Sportowiec przygotowuje się do wielkiej imprezy kilka lat, wkłada w to ogromny wysiłek poświęca swój czas kosztem rodziny. I teraz ktoś mu powie, że nie może zagrać z powodów politycznych? Coś takiego boli. Sportowcy nie powinni za to płacić - dodaje Markow.

Mistrz świata i Europy w chodzie ma nadzieję, że krok Rosji nie odbije się na sporcie. - Rosyjscy politycy nie mają prawa zrobić tego, co zrobili. Świat powinien zareagować. Nie uważam jednak, że FIFA czy inne międzynarodowe sportowe organizacje muszą podejmować radykalne kroki oraz bojkotować rosyjski sport. To, co się dzieje, nie jest winą zawodników z naszego kraju - zakończył.

Przypomnijmy, że w poniedziałek wieczorem Władimir Putin, prezydent Rosji, podpisał dekret o uznaniu niepodległości dwóch samozwańczych republik w Donbasie - Donieckiej i Ługańskiej. Wysłał tam też oddziały swoich wojsk. Tłumaczył się rzekomą troską o "utrzymanie pokoju" w tym rejonie.

Więcej o: