Ostra reakcja reżimu Łukaszenki po ucieczce Cimanouskiej do Polski. "Pełna kontrola"

Dominik Senkowski
Po ucieczce Krysciny Cimanouskiej białoruski reżim zabrania sportowcom wyjazdów za granicę. - Zapewne ktoś, kto szanuje i wspiera reżim Aleksandra Łukaszenki będzie miał specjalne warunki - mówią w rozmowie ze Sport.pl przedstawiciele białoruskich sportowców.

Ucieczka Krysciny Cimanouskiej odbiła się szerokim echem, ale sprinterka nie jest pierwszą zawodniczką z Białorusi, która nie wróciła do ojczyzny. Od kilku lat w Niemczech mieszka 35-letni Andrej Krauczanka. Ten srebrny medalista w wieloboju na igrzyskach w Pekinie opublikował na Instagramie nowe instrukcje białoruskiego Ministerstwa Sportu. Jak czytamy, białoruscy sportowcy otrzymali zakaz udziału w międzynarodowych zawodach. Zakaz wchodzi w życie ze skutkiem natychmiastowym.

 
Zobacz wideo Mateusz Bieniek: Paradoksalnie dobrze wyszło, że igrzyska nie były ostatnim turniejem sezonu

Informacje potwierdził w rozmowie ze Sport.pl Dmitrij Nawosza, odpowiedzialny za komunikację z mediami w Białoruskiej Fundacji Solidarności Sportowej. - To nowe prawo wspomina o zawodach komercyjnych lub obozach treningowych przed zawodami komercyjnymi. Oznacza to, że sportowcy i drużyny nie mogą w takich przypadkach wyjechać za granicę. Ale nikt nie wie, jak to będzie działać. Zapewne ktoś, kto szanuje i wspiera reżim Aleksandra Łukaszenki, będzie miał specjalne warunki uczestnictwa. Niebawem się przekonamy - mówi nam Nawosza.

Aleksandra Herasimenia, szefowa Białoruskiej Fundacji Solidarności Sportowej, srebrna medalistka igrzysk w Londynie w pływaniu, w wywiadzie z "Der Spiegel" dodała: - Skontaktowało się z nami kilku zawodników z różnych dyscyplin. Zostali poinformowani o tej decyzji przez odpowiednie związki sportowe, a trenerzy za pośrednictwem SMS-ów".

W reakcji na sprawę Cimanouskiej

To reakcja władz w Mińsku na przypadek Krysciny Cimanouskiej, który ma się nie powtórzyć. Cimanouska podczas igrzysk olimpijskich w Tokio skrytykowała swój sztab trenerski, na skutek czego na siłę próbowano ją odesłać do kraju. Białorusinka została zabrana z wioski olimpijskiej na lotnisko, skąd miała wrócić do kraju. W ostatniej chwili udało jej się jednak uciec i nie wsiadła do samolotu lecącego do Mińska. Po czym zgłosiła się na policję i poprosiła o ochronę. Zamiast biec w wyścigu na dystansie 200 m, musiała uciekać przed reżimem Łukaszenki. Wizę humanitarną zaoferowały jej polskie władze.

Według informacji Białoruskiej Fundacji Solidarności Sportowej, minister sportu Siergiej Kowalczuk podpisał w ubiegłą środę rozporządzenie o zakazie finansowania wyjazdów białoruskich sportowców na zawody komercyjne i obozy treningowe za granicą. Nie wiadomo, jak długo to rozporządzenie będzie obowiązywać. Herasimenia twierdzi, że żaden ze sportowców na Białorusi nie rozumie obecnej sytuacji, jest mnóstwo pytań bez odpowiedzi.

Mnóstwo niepewności

Nowe prawo ma dotyczyć przedstawicieli wszystkich dyscyplin sportowych. Czym są dla ministerstwa "imprezy komercyjne"? Nikt tego nie wyjaśnił. Fundacja uważa, że dotyczy to mistrzostw świata i Europy, a każdy występ za granicą będzie od teraz szczegółowo rejestrowany. Białoruś idzie w sporcie drogą Korei Płn. - Dzięki temu białoruski reżim będzie w pełni kontrolował naszych sportowców - mówi Herasimenia. Nie wiadomo, jak dalej będzie wyglądał zawodowy sport na Białorusi.

Sprawa Cimanouskiej potwierdziła, jak wielki strach przed Aleksandrem Łukaszenką istnieje w białoruskim sporcie. Sprinterka wybrała życie w Polsce w obawie przed represjami. Co z innymi sportowcami, którzy podobnie jak ona obawiają się o życie i zdrowie? Na letnich igrzyskach w Tokio oprócz Cimanouskiej, która mieszka dziś w Polsce, startowało także 99 innych zawodników z Białorusi. Prawie wszyscy wrócili do kraju. Czy spotka ich kara? Zdobyli raptem siedem medali, co jest najgorszym wynikiem tej reprezentacji w historii jej występów olimpijskich.

Więcej o: