Dziwne przepisy Diamentowej Ligi. Maria Andrejczyk rzuciła najdalej, ale była druga

W drugich zawodach z rzędu Maria Andrejczyk rzuca najdalej oszczepem, ale... nie wygrywa. Wszystko przez dziwne zasady organizatorów.

Maria Andrejczyk zachwyciła kibiców na początku maja. Czwarta oszczepniczka igrzysk w Rio de Janeiro w pierwszym starcie sezonu z igrzyskami w Tokio pokazała ogromną moc. W Splicie Polka została trzecią zawodniczką na liście najdalszych rzutów w historii. Tylko 88 cm zabrakło jej do rekordu świata! - To było takie: "Bum! F*ck! Ja naprawdę tyle rzuciłam? - mówiła wtedy.

Zobacz wideo Czwarta oszczepniczka igrzysk w Rio de Janeiro w pierwszym starcie sezonu z igrzyskami w Tokio pokazała ogromną moc. W niedzielę w Splicie Polka została trzecią zawodniczką na liście autorek najdalszych rzutów w historii. Tylko 88 cm zabrakło jej do rekordu świata!

Znów najdalej, ale bez wygranej

Andrejczyk to 25-latka, która po raz pierwszy błysnęła pięć lat temu w Rio, w swoim olimpijskim debiucie. W Brazylii wynikiem 67,11 m wygrała kwalifikacje. A w finale rzuciła 64,78 m i była tylko o dwa cm gorsza niż zdobywczyni brązowego medalu, rekordzistka świata Barbora Spotakova.

Teraz Andrejczyk zajęła drugą pozycję w konkursie rzutu oszczepem kobiet w mityngu Diamentowej Ligi w Monako. Miała najlepszy wynik zawodów 63,63. W mityngu tym ustalono jednak, że dopiero ostatnia kolejka wyłania zwycięzcę. A Polka wówczas rzuciła 58,01. Lepsza od niej w tej serii była Spotakova (63,08).  

To drugie z rzędu zawody, w których Andrejczyk mimo najdalszego rzutu, nie zostaje zwyciężczynią zawodów. Identyczna historia była w mityngu Diamentowej Ligi w Oslo. Polka rzuciła 62,67, ale wygrała Niemka Christin Hussong (60,95).

Więcej o:
Copyright © Agora SA