Krzewina powinien właśnie szykować się do startu w nieoficjalnych mistrzostwach świata sztafet, które 1 i 2 maja odbędą się w Chorzowie. Tam nasza sztafeta 4x400 m będzie walczyła o kwalifikację na igrzyska olimpijskie w Tokio.
Ale Krzewina przygotowuje się do innej walki - 7 maja będzie się tłumaczył z tego, że w ciągu ostatnich 12 miesięcy trzy razy nie był dostępny dla kontrolerów POLADA, którzy chcieli zrobić mu testy antydopingowe.
Biegaczowi grozi dyskwalifikacja od roku do dwóch lat. Krzewina nie odbiera telefonu i nie odpisuje na SMS. Jego sytuację omawiamy z szefem POLADA.
Michał Rynkowski: Zgadza się.
Tak, zawodnik był badany przez nas i przez międzynarodową federację lekkoatletyczną [World Athletics]. Natomiast w ciągu 12 miesięcy Jakub Krzewina popełnił trzy błędy w zakresie podawania danych pobytowych. Dwa razy doszło do tzw. nietrafionych kontroli antydopingowych, czyli zawodnika nie było w wyznaczonym miejscu i czasie.
Dokładnie tak. Ale oprócz tego doszło również do niepodania przez zawodnika danych pobytowych do w elektronicznym systemie ADAMS. Nie dostaliśmy od niego danych na cały kwartał. Wszyscy zawodnicy mają obowiązek wypełniać w systemie ADAMS cały kwartał z góry. Oczywiście później dane modyfikują. Gdy dowiadują się, że np. dany tydzień spędzą na zgrupowaniu, o którym wcześniej nie wiedzieli, to zmieniają adres swojego pobytu.
Tak. Ale obowiązkiem zawodnika nie jest podanie szczegółowego harmonogramu każdego swojego dnia. Wystarczy, że sportowiec wskaże jednogodzinne okienko, w którym można go skontrolować.
Właśnie tak. To jest dla nas wystarczające. Nie wymagamy niemożliwego.
To jest pierwszy przypadek.
Jeden błąd jest dość częsty. Dwa błędy zdarzają się już zdecydowanie rzadziej.
Od około dziesięciu. Zmieniały się zasady - niegdyś okres, w którym zawodnicy mogli popełnić maksymalnie trzy błędy, trwał nie 12, a 18 miesięcy. Czyli było na pozór bardziej rygorystycznie. Ale teraz narodowe agencje antydopingowe mają obowiązek intensywniej kontrolować zawodników. Od kilku lat są jasne, międzynarodowe standardy badań śledztw WADA i one zobowiązują narodowe agencje do tego, by w ciągu roku przeprowadzały co najmniej trzy badania zawodnikom poza ich startami.
Zanim podjęliśmy twarde działania w sprawie Jakuba Krzewiny, przeanalizowaliśmy przypadek Colemana. Nie chcieliśmy powielić błędów, które zostały popełnione w tamtej sprawie.
Tam chodziło o to, że błąd niewypełnienia przez Colemana kwartału - czyli jego trzecia wpadka - nie mieścił się już w 12 miesiącach.
Skorzystał z niuansów w przepisach. Nie było zbyt wielu przypadków związanych z zawieszaniem sportowców za błędy podawania danych pobytu. To nie są nagminne przypadki.
Nie domniemywałbym od razu złej woli zawodnika. Może tu chodzi o jego niefrasobliwość, może nie mamy do czynienia z twardym przypadkiem stosowania dopingu. Ale przepisy nakładają na nas obowiązek reagowania w takich sytuacjach, więc reagujemy i czekamy na wyjaśnienia. Takie zachowanie zawodnika naraża nas też na straty finansowe. Wysyłamy kontrolerów, uruchamiamy procedury. Każda nietrafiona kontrola antydopingowa to poniesiony koszt.
Nie, obie kontrole, do których nie doszło, miały być przeprowadzone w Polsce. Koszt jednej takiej kontroli to około tysiąc złotych.