Bieg półfinałowy Mateusza Borkowskiego był wyjątkowy już ze względu na rezultat Polaka - osiągnął rekord życiowy dzięki czasowi 1:45,79 i awansował do finału w niesamowitym stylu. A przynajmniej tak mogło mu się wydawać przez kilkanaście kolejnych minut.
Gdy Borkowski dotarł do strefy mieszanej, w której miał porozmawiać z dziennikarzami, był jeszcze uśmiechnięty. Ciężko oddychał przez maskę i kazał dać sobie chwilę przed rozpoczęciem rozmowy. Dziennikarze myśleli, że właśnie ze względu na dyskwalifikację i jeden stwierdził "nawet nie wiemy, jak zacząć w takiej sytuacji". A on spytał: ale w jakiej? Na dźwięk skrótu "DQ" najpierw się zdziwił, a potem wyrzucił z siebie kilka przekleństw zupełnie zdezorientowany i wściekły.
Sędziom, którzy zarządzili o zdyskwalifikowaniu Mateusza Borkowskiego, chodziło o moment, w którym Polak wyprzedzał Szweda Andreasa Kramera i zbyt szybko zszedł z toru tuż obok niego. Musnął go i tym samym według sędziów zablokował. Choć sam Kramer nie był świadomy, że ten moment może kosztować jego rywala tak wiele.
- Nie wiem i nie rozumiem, co się stało. Nie mam sobie nic do zarzucenia i dlatego, gdy się dowiedziałem, to byłem przede wszystkim zdziwiony. Myślałem, że może nadepnąłem jakoś na tor, ale jeśli chodzi o przeszkodzenie w biegu Szwedowi to dla mnie to zupełny szok - stwierdził Borkowski. Na szczęście po kilkudziesięciu mimutach i złożonym proteście polskiego związku, sędziowie podjęli decyzję o przywróceniu go do finału.
Pomimo zamieszania po zakończeniu biegu Polak jest zadowolony przede wszystkim ze swojego wyniku. - Nie wiedziałem, że tak dobrze odnajdę w tym biegu. To tylko pokazuje, jak jestem dobrze przygotowany na te mistrzostwa. Cieszę się, że to wykorzystałem i wciąż mam nadzieję, że będzie ten finał. To mój drugi wynik w karierze. Zejść poniżej 1:46 na hali to już spory wyczyn - wskazał Mateusz Borkowski.
Tym samym w Toruniu w finałach biegów na 800 metrów pobiegnie komplet Polaków. Poza Borkowskim z dwóch pozostałych półfinałów do walki o medale awansowali Adam Kszczot (drugi w trzecim półfinale, czas 1:47,98) i Patryk Dobek, który sprawił tym sporą niespodziankę. Znakomicie zaprezentowały się także polskie biegaczki - Angelika Cichocka i Joanna Jóźwik wygrały swoje biegi i także powalczą w niedzielę w finale. Rywalizacja pań została zaplanowana na 18:13, a panów na 18:25.