Kara dla Colemana minie dopiero 13 maja 2022 roku. To oznacza, że przegapi przyszłoroczne igrzyska olimpijskie, ale będzie mógł wystartować na mistrzostwach świata w lipcu 2022 roku.
Amerykanin został zdyskwalifikowany w wyjątkowych okolicznościach. Nie za klasyczną wpadkę dopingową, ale za trzykrotnie uniknięcie kontroli. Od maja był tymczasowo zawieszony, a teraz Athletics Integrity Unit, który zajmuje się sprawami antydopingowymi w World Athletic, zdecydował o jego dyskwalifikacji.
Najlepsi sportowcy są zobowiązani do wypełnienia formularza miejsca pobytu, aby umożliwić władzom antydopingowym przeprowadzanie testów z zaskoczenia poza zawodami. Trzy razy doszło do tego, że gdy kontrolerzy przyjeżdżali, by zbadać Colemana, nie zastali go. Ostatni raz 9 grudnia ubiegłego roku. Przekonywał, że był wtedy akurat na zakupach świątecznych w WallMarcie. Zdobył nawet paragony, by udowodnić, że rzeczywiście przebywał wówczas w sklepie.
Problem w tym, że skoro podał konkretną datą i godzinę spotkania kontrolerom, to nie powinien wtedy chodzić do sklepu. On zaś twierdzi, że kontrolerzy nie chcieli się z nim skontaktować, a gdyby się do niego odezwali, to przyszedłby na spotkanie. Władze Athletics Integrity Unit powiedziały, że rozmowy telefoniczne nie są częścią protokołu testowego, ponieważ mogą ułatwić sportowcom manipulowanie procesem przeprowadzania testów - Każde powiadomienie o testach z wyprzedzeniem, w formie rozmowy telefonicznej lub w inny sposób, daje sportowcom możliwość zafałszowania, uchylania się lub innego niewłaściwego zachowania, które może ograniczyć skuteczność testów - poinformowano w oświadczeniu.
Dwa inne przypadki unikania kontroli przez Colemana są z 16 stycznia i 26 kwietnia 2019 roku. Sportowcom grozi dwuletnia dyskwalifikacja, jeśli trzy razy w ciągu 12 miesięcy nie zjawią się na spotkanie z kontrolerami. Podobne problemy Coleman miał także w zeszłym roku, ale wtedy uniknął kary. Teraz może odwołać się do Trybunału Arbitrażowego do spraw Sportu w Lozannie.