- Bardzo serdecznie pozdrawiam sympatycznego kierowcę białego BMW śpieszącego się dzisiaj do Smolca. Mam nadzieję, że Szanowny Pan zdążył. To nic, że czyimś kosztem, bez zachowania odległości i inne takie mało istotne. Ja dobrze życzę. Np. biegunki, w najmniej oczekiwanym momencie - napisał Marek Plawgo na Twitterze, dołączając do wpisu zdjęcie obdartych rąk. Później spis został skasowany.
Do kolizji doszło na drodze pod Wrocławiem. - Jechałem po ulicy, bo nie udało mi się wcześniej wjechać na ścieżkę rowerową, po prostu umknął mi wjazd i na tym odcinku nie miałem już jak się do niej włączyć. Oczywiście powinienem był poruszać się po ścieżce, nie ma dwóch zdań, ale to nie znaczy, że kierowca, któremu się to nie spodobało, może wykonać tak niebezpieczny manewr, jak to miało miejsce w tym przypadku. Inne auta wyprzedzały mnie, zachowując dystans, ale białe BMW przemknęło dosłownie na zapałkę ode mnie, a kierujący nim w tym momencie użył jeszcze klaksonu, jakby chciał dodatkowo pokazać, kto tu rządzi. W efekcie zepchnął mnie z drogi, bo po jego manewrze zostałem wyrzucony na pobocze i chodnik - relacjonował Plawgo w rozmowie z "Super Expressem".
Marek Plawgo to dwukrotny brązowy medalista mistrzostw świata z Osaki w 2007 roku i srebrny medalista mistrzostw Europy w Goeteborgu z 2006 roku. Jego koronnym dystansem były 400 metrów przez płotki, jest rekordzistą Polski w tej konkurencji. W 2007 roku został wybrany siódmym najlepszym polskim sportowcem w plebiscycie "Przeglądu Sportowego". W marcu 209 roku publicznie opowiedział o swojej depresji.
Przeczytaj też: