Piotr Lisek dla Sport.pl: Mega się cieszę, że Duplantis pobił rekord świata

- Duplantis ma coś, czego nie masz Ty? - pytamy. - No nie wiem. Może dłuższe włosy - śmieje się Piotr Lisek. Jeden z najlepszych tyczkarzy świata jest pod wrażeniem rekordu, który na mityngu Copernicus Cup w Toruniu ustanowił Armand Duplantis. Szwed skoczył aż 6,17 m. - Mega się cieszę. I nie zazdroszczę. Będę pracował, żeby nawiązać z Duplantisem walkę - deklaruje nasz trzykrotny medalista mistrzostw świata.

Duplantis to zaledwie 20-latek, który jest już mistrzem Europy z 2018 roku i wicemistrzem świata z roku 2019. Na MŚ w Dausze Szwed stanął na podium razem z najlepszym tam Samem Kendricksem i z Piotrem Liskiem, który zdobył w Katarze brązowy medal.

Zobacz wideo

Do soboty rekordem życiowym Duplantisa był wynik 6,05. W Toruniu poprawił go aż o 12 cm, a o 1 cm pobił rekord świata, który w 2014 roku ustanowił Renaud Lavillenie, skacząc 6,16 m. Nowy rekord globu Duplantis uzyskał w taki sposób:

Łukasz Jachimiak: Jak skomentujesz to, co zrobił Armand Duplantis?

Piotr Lisek: A co się stało?

Naprawdę nie wiesz?

- Nie no, jasne, że wiem! Jak mógłbym nie wiedzieć? Ha, ha.

Jesteś kontuzjowany, a w domu masz małe dziecko - byłbyś usprawiedliwiony, gdybyś nie oglądał.

- Ale oglądaliśmy. Coś niesamowitego!

Brzmisz jakbyś się cieszył z fantastycznego wyniku rywala. Naprawdę się cieszysz, czy raczej myślisz "O kurde, jaki poziom będzie na igrzyskach w Tokio"?

- To, że w Tokio poziom będzie kosmiczny, wiem od dawna. Bardzo się cieszę, że jako tyczkarze przełamujemy kolejne bariery. Co prawda nie ja to robię, tylko mój przyjaciel ze skoczni. Ale fajnie, dzieje się!

Możesz być w tym roku gotowy na aż tak wielkie skakanie jak to Duplantisa? Granicę 6 metrów już łamałeś [6,02 to rekord życiowy Liska], ale 6,17 m to jednak trochę wyżej.

- Jasne, mówimy o rekordzie świata. Robię co w mojej mocy, żeby skakać jak najwyżej, ale na razie musimy się nacieszyć kolegą ze Szwecji.

Jak jest z Twoją pachwiną? Dmuchasz na zimne czy uraz jest poważniejszy?

- Tak naprawdę mógłbym w tym sezonie halowym skakać. Ale mając w perspektywie igrzyska stwierdziliśmy z trenerem, że lepiej odpocząć od startów. Natomiast trenujemy normalnie. To jest specjalny rok, robimy wszystko, żeby w Tokio było dobrze.

Założyliście sobie z trenerem, że w tym roku będziesz skakał np. 6,05 m? Czy Wy tak nie działacie?

- Nie da się tak wyliczyć.

Gdybyś dzisiaj miał powiedzieć, ile trzeba będzie skoczyć na medal w Tokio, to byłbyś pewny, że 6 m wystarczy?

- Powiem tylko, że będzie trzeba skakać bardzo wysoko. U nas jak nie jeden, to drugi wyskoczy. W skoku o tyczce jest Duplantis, ale jest nas więcej skaczących na bardzo wysokim poziomie.

Wiem, pamiętam.

- To, że padł rekord świata jest potwierdzeniem poziomu. Od dawna wszyscy wiemy, że na igrzyskach będzie trzeba skakać bardzo wysoko. Rekord świata nic tu nie zmienia. Poza tym, że jeszcze wzrosną emocje.

Duplantis ma coś takiego, czego nie masz Ty, czego nie ma Sam Kendricks?

- No nie wiem. Może dłuższe włosy, ha, ha.

Przebija czymś wszystkich?

- To jest trudne pytanie. U nas każdy skakać może - wysoki, niski, szczupły, cięższy.

Nie jest tak, że drobny, dynamiczny Szwed ma jakieś przewagi fizyczne?

- Na pewno jest fenomenem, przecież nie było w historii człowieka, który by skakał wyżej od niego.

Ale jednocześnie nie jest gościem nie do złapania, prawda?

- Prawda. Sport jest piękny, bo nie ma w nim pewniaków.

Czyli podsumowując: cieszysz się i nie zazdrościsz?

- Podsumowując to mega się cieszę. Jest dużo emocji. I nie zazdroszczę, bo nie ma czego. Będę pracował, żeby nawiązać z Duplantisem walkę. I to jest super.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.