Jak wyglądała walka o medal dla Nowickiego szczegółowo opisał już Krzysztof Kęcki. Dyrektor sportowy Polskiego Związku Lekkiej Atletyki razem z wiceprezesem federacji Tomaszem Majewskim złożył protest. Przez kilka godzin obaj wywalczyli z jury o podium dla Nowickiego.
- Marek Fostiak, wiceprezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki poinformował mnie i Tomka Majewskiego, że rzut Balasza chyba był spalony. Poprosiliśmy, żeby przesłał nam nagranie wideo na WhatsAppa. Z tego materiału nie do końca wynikało, że rzut jest spalony, ale uznaliśmy, że trzeba to sprawdzić u sędziów.
Kęcki zwraca uwagę na kluczową stopklatkę (główne zdjęcie artykułu). - Linię koła przekroczyła lewa stopa Halasza. Na nagraniu nie widać tego bardzo wyraźnie, ale na wideo u sędziów było duże zbliżenie chyba z innej kamery i było widać jednoznacznie - tłumaczy Kęcki.
Zdjęcia z pokoju jury nikt z naszej ekipy nie ma. - Chciałem zrobić, ale sędzia główny się nie zgodził - mówi nam Kęcki.
Co ciekawe, sędzia główny odrzucił protest Polaków i dopiero złożona przez Kęckiego i Majewskiego apelacja przyniosła decyzję IAAF o przyznaniu medalu Nowickiemu. - Czułem się jak w filmie u Barei. Ale różnie się ludzie w trudnych sytuacjach zachowują. Ten sędzia nasz protest odrzucił, ale wiecie, jak się wszystko skończyło - podsumowuje dyrektor sportowy PZLA.