Paweł Fajdek: Wynik mógł być lepszy. Ale wystarczył na złoty medal, a jest też lepszy niż ten sprzed dwóch lat, z MŚ w Londynie, więc nie będę narzekał. Zrobiłem swoje, w dobrym nastroju zacznę następny sezon, olimpijski.
- Być może jestem taki, a nie inny przez swoje samopoczucie. Boli mnie głowa. Od rozgrzewki źle się czuję. Próbowałem tego nie pokazywać, przetrwać. Najważniejsze, że towarzyszył mi spokój, że się skupiłem na sobie i totalnie nie interesował mnie konkurs. Robiąc swoje ten konkurs kontrolowałem.
- Gdyby mistrzostwa były w lipcu czy w sierpniu, to też byłbym gotowy, bo wtedy też rzucałem po 80 metrów. Najważniejsze, że w tym roku byłem równy. To jest forma. Ale zimy, przygotowań wtedy mi brakowało. Nieważne, teraz jestem już człowiekiem na wakacjach. Mam już tylko jedno zadanie: odebrać medal i dowieźć go do Polski.
- No tak, żarty są po to, żeby sobie pożartować.
- Trzeba walczyć o każdy medal, a nie je zamieniać. Nie ma takiej opcji. Do trzech razy sztuka - już trochę czasu to powtarzam. Śmiało mogę powiedzieć, że to mój jedyny cel na przyszły rok. I bardzo się skupię na tym, żeby ten medal wywalczyć. Bo chyba tak ma historia wyglądać. Azja mi służy, ja tam zawodów nie przegrywam. Wydaje mi się, że to będzie moje miejsce i mój czas. Dłużej już nie chcę czekać, to by było za bardzo denerwujące. Dla dobra wszystkich niech zdobędę to olimpijskie złoto i później będę sobie spokojnie walczył o piąte mistrzostwo świata.