Adam Kszczot awansował z wielkim trudem. "Ocknąłem się, że coś jest nie tak"

- Wychodząc na ostatnią prostą myślałem, że to wygram, a w połowie prostej ocknąłem się, że coś jest nie tak. Nogi nie chciały biec tak, jak ja bym sobie tego życzył - mówi Adam Kszczot. Wicemistrz świata na 800 m w swojej serii eliminacyjnej był dopiero czwarty i do półfinału awansował z czasem. Kszczot mówi, że cały czas odczuwa jeszcze skutki zderzenia z Michałem Rozmysem sprzed dwóch tygodni. Półfinały w niedzielę. Relacja na żywo na Sport.pl
Zobacz wideo

Adam Kszczot to wicemistrz MŚ z 2017 i 2015 roku. Poza tym jest też m.in. trzykrotnym mistrzem Europy i halowym mistrzem świata. Zawodnik tej klasy powinien spokojnie przejść przez eliminacje. Dlaczego do półfinału awansował z dużym trudem?

- Wychodząc na ostatnią prostą myślałem, że to wygram, a w połowie prostej ocknąłem się, że coś jest nie tak. Taktycznie dobrze się ustawiłem, bieg był dobry. Wszystko miałem poukładane do ostatnich 150 metrów, ale wtedy nogi nie chciały biec tak, jak ja bym sobie tego życzył - mówi Kszczot. - Nie mam pojęcia dlaczego. Dużo było problemów w trakcie sezonu. W kluczowych momentach byłem albo chory, albo kontuzjowany, jak po ostatnim biegu - dodaje. Kszczot ma na myśli ten bieg:

 

Od trzeciej minuty i 28 sekundy nagrania widać przepychanki między nim a Michałem Rozmysem. Po tym występie w Memoriale Kamili Skolimowskiej multimedalista skarżył się na ból kolana.

- Kolano mam prawie wyleczone - mówi teraz. - Ale przez kontuzję wypadło mi półtora treningu. Jednego w ogóle nie zrobiłem, a jeden siłowy musiałem mocno zredukować. Natomiast cały czas się pojawiały problemy z obrzękiem, ze stanem zapalnym. Co mocniejsza jednostka treningowa, to kolano dawało się we znaki - opowiada.

Adam Kszczot: Nie wiem, czego mogę spodziewać się w niedzielę

W trakcie biegu Kszczot bólu nie czuje, ale później tak. - Cieszę bardzo, że jestem w półfinale, ale ciężko mówić, że odetchnąłem z ulgą, gdy okazało się, że awansowałem z czasem. Po dzisiejszym samopoczuciu nie wiem czego mogę się spodziewać w niedzielę - komentuje Kszczot.

- Możliwe, że będzie lepiej. Niewykluczone. Muszę startować tak, jakby tego dnia nie było. Z myślą, że to nowe rozdanie kart - kończy wicemistrz świata.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.