Kiedy i ile medali zdobędzie Polska na lekkoatletycznych MŚ? Zapowiada się świetnie! [TERMINARZ]

Magazyn "Track & Field" typuje, że polscy lekkoatleci wywalczą cztery medale na mistrzostwach świata, które od 27 września do 6 października odbędą się w Dausze. Dwa i cztery lata temu zdobywaliśmy po osiem krążków i teraz też na pewno stać nas na więcej niż twierdzą Amerykanie. Według nas, medali będzie dużo więcej!
Zobacz wideo

"Track & Field" ma 70-letnią historię i renomę na całym świecie. Ale my mamy podstawy, by sądzić, że prognoza pisma dla polskiej kadry jest zbyt ostrożna.

Wielką nieobecną naszej 44-osobowej drużyny będzie Anita Włodarczyk. Rekordzistka świata w rzucie młotem, dwukrotna mistrzyni olimpijska i czterokrotna mistrzyni globu, w ostatnich pięciu latach aż trzy razy została uznana przez "Track & Field" za najlepszą lekkoatletkę świata. Gdyby nie operacja kolana, multimedalistka pewnie jechałaby do Dauhy po dwa złota, a nie po jedno. Włodarczyk, jako specjalny gość, odbierze na stadionie Chalifa złoto za MŚ 2013. Wówczas triumfowała Tatiana Łysenko, ale po latach okazało się, że stosowała doping, więc straciła tytuł na rzecz Polki. Z Anitą tylko odbierającą złoto z przeszłości, a nie żądną kolejnego, "Track & Field" typuje, że Polska w Dausze wywalczy jeden medal złoty, jeden srebrny i dwa brązowe.

Ale dla nas ważniejsza jest ta lista:

A i ona w pełni nie pokazuje, kto z Polaków będzie się liczył w walce z najlepszymi. Choćby Adam Kszczot i Marcin Lewandowski nie osiągają takich czasów na odpowiednio 800 i 1500 metrów jak afrykańska czołówka, ale przecież zdecydowanie trzeba w nich widzieć co najmniej finalistów.

Tak naprawdę emocjonująco dla polskich kibiców zapowiada się każdy z 10 dni mistrzostw. Prześledźmy każdy po kolei i zobaczmy, na jakie starty naszych zawodników warto się szykować.

Piątek, 27 września:

Dzień na nabranie rozpędu - bez polskich finałów i prawie w ogóle bez finałów. Najciekawiej dla nas zapowiadają się eliminacje rzutu młotem kobiet. Pierwsza grupa zacznie je o godzinie 16.40 czasu miejscowego, czyli o 15.40 czasu warszawskiego. Grupa B rywalizację rozpocznie półtorej godziny później, o 17.10.

Pod nieobecność kontuzjowanej Anity Włodarczyk reprezentować nas będą Malwina Kopron i Joanna Fiodorow. Kopron, brązowa medalistka MŚ sprzed dwóch lat, ma w tym roku siódmy wynik na świecie. Fiodorow, brązowa medalistka ubiegłorocznych mistrzostw Europy, jest na liście 11.

Od godziny 17.40 o awans do finału skoku wzwyż powalczy wracająca do sportu po przerwie macierzyńskiej Kamila Lićwinko. Ona również jest medalistką ostatnich MŚ. Dwa lata temu w Londynie zdobyła brąz. W tym roku ma 14. wynik na świecie.

Sobota, 28 września:

Drugi dzień mistrzostw to dla nas przede wszystkim pierwszy finał z medalowymi szansami. Od godziny 18.25 o podium będą rywalizowały młociarki.

Wcześniej w kole znajdą się dyskobole. W eliminacjach zaplanowanych na 15.15 i 16.45 zobaczymy multimedalistę wszystkich imprez mistrzowskich Piotra Małachowskiego oraz Roberta Urbanka i Bartłomieja Stója.

Ciekawie będzie też od 15.30, bo w eliminacjach biegu na 100 m wystartuje Ewa Swoboda. I od 16.05, gdy zaczną się pierwsze starty 800-metrowców z Adamem Kszczotem.

Od 16.30 o finał skoku o tyczce powalczą Piotr Lisek, Paweł Wojciechowski i Robert Sobera. Lisek i Wojciechowski byli już medalistami MŚ, Lisek skoczył w tym sezonie aż 6,02 m i jest jednym z faworytów.

Do grona faworytów zaliczana jest też nasza mieszana sztafeta 4x400 m. Pierwsza runda rywalizacji takich ekip zacznie się o godzinie 19.00.

Niedziela, 29 września:

21.35 - finał sztafet mieszanych 4x400 m. To może być polskie wydarzenie wieczoru. W maju w Jokohamie, na nieoficjalnych mistrzostwach świata sztafet, Patrycja Wyciszkiewicz, Kajetan Duszyński, Justyna Święty-Ersetic i Karol Zalewski uzyskali czas 3:15.46. To rekord Europy i najlepszy tegoroczny wynik na świecie. Nie wiadomo, w jakim składzie Polska będzie biegać w Dausze. Zalewski na MŚ nie został powołany, Duszyński też nie, panowie w ogóle nie są w formie, ich sztafeta nie zakwalifikowała się na zawody. Ale nasza mieszana drużyna mimo wszystko może powalczyć.

Poza tym trzeci wieczór mistrzostw dla polskich kibiców może być przyjemny dzięki kolejnym występom Swobody i Kszczota. Wypada wierzyć, że zawodniczka, która zbliża się do złamania bariery 11 sekund (ma życiówkę 11,07) awansuje co najmniej do półfinału (godz. 20.20), a może nawet wywalczy sobie finał (22.20). Profesor Kszczot, wicemistrz świata z 2017 i 2015 roku, powinien poradzić sobie w zaplanowanych na 20.55 półfinałach. Oby tylko okazało się, że uraz jego kolana nie jest poważny.

Poniedziałek, 30 września:

Polskie starty zaczną się od wracającej na wielkie imprezy Marii Andrejczyk. Czwarta zawodniczka igrzysk olimpijskich Rio 2016 wystąpi w eliminacjach rzutu oszczepem o godzinie 15.30 (grupa A) albo o 17.00 (grupa B).

Od 17.20 indywidualnie na 400 metrów zaczną biegać Święty-Ersetic, Iga Baumgart-Witan i Anna Kiełbasińska.

Po emocjach eliminacyjnych będziemy liczyć na dwa dobre finały z Polakami. Od 19.30 walkę o medale zaczną skoczkinie wzwyż, oby z Lićwinką. A od 20.25 rywalizować zaczną dyskobole. Z Polaków cały czas najmocniejszy jest Małachowski. Jego najlepszy tegoroczny wynik - 67,23 m - stawia go w gronie kandydatów do podium. Dalej w tym roku rzuciło ośmiu zawodników.

Wtorek, 1 października:

Medal Liska, medal Kszczota, a wcześniej udane kwalifikacje Pawła Fajdka i Wojciecha Nowickiego - brzmi jak dobry plan na piąty dzień mistrzostw. Młociarze walkę o finał odbędą w dwóch grupach, w godzinach 15.30 i 17.00.

Medalowy konkurs tyczkarzy zaplanowano na godzinę 19.05. Poza Liskiem, który ma w tym roku drugi najlepszy wynik na świecie (6.05 skoczył Sam Kendricks z USA, 6.02 osiągnął Lisek, a 6.00 Szwed Armand Duplantis) będziemy liczyć też na mistrza świata z 2011 roku, Pawła Wojciechowskiego. On jest na światowych listach szósty, uzyskał w tym roku 5.87 m.

Kszczota w czołówce najszybszych zawodników nie ma, ale w mistrzowskich imprezach, inaczej niż na wielkich mityngach, wygrywają ci, którzy są mistrzami taktyki. Tu raczej nikt nie dyktuje szalonego tempa. Kciuki za "Profesora" startującego w półfinale można będzie ściskać od godziny 21.10.

Jeśli to ma być polski dzień, to może w finale oszczepu dobrze zaprezentuje się Andrejczyk (godzina 20.20), a któryś z Aniołków Matusińskiego sprawi niespodziankę (a nawet można powiedzieć sensację) i zdoła się wedrzeć do finału indywidualnego biegu na 400 m? Półfinały od godziny 19.50.

Środa, 2 października:

Godzina zero to 20.40. Fajdek i Nowicki powinni stoczyć wojnę polsko-polską o złoto. Do tej dwójki należy 10 najdalszych rzutów sezonu, tylko oni przekraczają 80 metrów. Liderem światowych list jest Nowicki z wynikiem 81,74 m. Najlepszy rezultat Fajdka to 80,88 m. Przed rokiem, na ME w Berlinie, Nowicki był pierwszy, a Fajdek drugi. Czy na MŚ w Dausze dostaniemy powtórkę? A może Fajdek przygotował taką formę, która da mu czwarty z rzędu tytuł mistrza?

Wcześniej w kole zobaczymy naszą mistrzynię Europy w pchnięciu kulą, Paulinę Gubę. Eliminacje, z udziałem również Klaudii Kardasz, odbędą się o godz. 15.45.

Czwartek, 3 października:

Tego dnia najważniejsze dla nas emocje powinni zagwarantować kulomioci. Guba przez problemy zdrowotne jest w tym roku w słabszej formie niż w ubiegłym, ale może wystąpi w finale (godzina 21.35). Już w eliminacjach pokaz mocy powinni dać Michał Haratyk i Konrad Bukowiecki. Razem z nimi od godziny 18.20 o finał postara się też powalczyć Jakub Szyszkowski.

Na bieżni rywalizację w mistrzostwach zacznie Marcin Lewandowski. Wicemistrz Europy na 1500 m ambitnie mierzy w medal olimpijski na tym dystansie. Dauha ma być dla niego bardzo ważnym testem przed przyszłoroczną rywalizacją w Tokio. "Lewy" będzie biegał od godziny 21.00.

Gdyby któraś z Polek zakwalifikowała się do finału 400 m, to obejrzymy ją o godzinie 22.50.

Piątek, 4 października:

Ósmy dzień mistrzostw wygląda na idealny, by zbierać siły na sobotnio-niedzielną walkę polskich lekkoatletów o ostatnie medale mistrzostw świata. Duże emocje powinien przynieść tylko półfinał biegu na 1500 m z udziałem Lewandowskiego. Start rywalizcji o godzinie 19.10.

Sobota, 5 października:

O 18.55 o awans do finału powalczy sztafeta kobiet 4x400 m. Już 10 minut później

o medale zaczną walczyć kulomioci. Poziom tej konkurencji jest w tym roku najwyższy w historii, mamy aż ośmiu zawodników pchających poza granicę 22 metrów. W tym gronie są Haratyk (22,32, piąty wynik) i Bukowiecki (22,25, siódmy rezultat). Obaj z szansami ma medale. Byłoby pięknie, gdyby powtórzyli wynik z ubiegłorocznych ME (złoto i srebro), ale w tak mocnej stawce sukcesem będzie jakikolwiek medal.

Niedziela, 6 października:

Godzina 18.40 - finał 1500 m z udziałem Marcina Lewandowskiego Godzina 20.15 - finał sztafety 4x400 m z Aniołkami Matusińskiego

Tak musi wyglądać program najważniejszych polskich startów na koniec MŚ 2019. Lewandowski, jak Kszczot na 800 m, nie wygrywa mityngów, gdzie biega się na jak najlepsze czasy. Ale w walce o medale jest znakomitym strategiem i walczakiem, który potrafi świetnie finiszować, ruszając ostro już nawet 200 metrów przed metą.

A nasze panie? W maju, w nieoficjalnych mistrzostwach świata sztafet, wygrały, wyprzedziły nawet Amerykanki. Zawodniczki z USA były tak zaskoczone, że się obraziły, nie pogratulowały Polkom. Teraz na pewno są żądne rewanżu. Polki w tym sezonie biegały najszybciej, jeśli chodzi o pierwsze reprezentacje, bo bezwzględny, najlepszy czas ma amerykańska sztafeta do lat 20. Ale to mniej ważne. Cieszy, że nasza drużyna jest bardzo waleczna, bardzo wyrównana i że dzięki wewnętrznej rywalizacji o miejsca w składzie cały czas się rozwija. Oczywiśćie na Amerykanki w głównej imprezie sezonu mocy może nie wystarczyć. Może się okazać, że szybsze będą i Jamajki. Ale do podium Polki powinny dobiec. I to wcale niekoniecznie tylko do najniższego stopnia, co zrobiły już przed dwoma laty w Londynie.

Miejsce Polski? Światowa czołówka

USA 30 Kenia 11 Polska 8

Tak wyglądały medalowe zdobycze najskuteczniejszych reprezentacji na ostatnich mistrzostwach świata. Kolor krążków sprawił, że w klasyfikacji medalowej zajęliśmy ósme miejsce, bo mieliśmy tylko dwa złota. Ale w Londynie potwierdziliśmy, że jako najlepsza w ostatnich latach drużyna z Europy jesteśmy liczącą się siłą na świecie. Dowodem poza tabelą medalową niech będzie i ta punktowa - więcej od nas miejsc 1-8 zajęli tylko Amerykanie, Kenijczycy i Brytyjczycy.

Dwa lata wcześniej, na MŚ Pekin 2015, złota mieliśmy trzy i w klasyfikacji medalowej zajęliśmy szóstą pozycję. A jeśli chodzi o liczbę miejsc na podium, to lepsze od nas były tylko USA (18), Kenia (16), Jamajka (12) i Chiny (9).

Podsumowując: gwarancji, że znów będzie tak dobrze nie da nikt. Ale tym bardziej nikt nie powie, że powinniśmy się martwić przed ostatnim wielkim sprawdzianem naszych lekkoatletów przed igrzyskami olimpijskimi w Tokio. One odbędą się już za mniej niż rok, na przełomie lipca i sierpnia.

Więcej o: