Rio de Janeiro, Madryt, Tokio i Chicago - to były kandydatury do zorganizowania największej sportowej imprezy świata w 2016 roku. Międzynarodowy Komitet Olimpijski gospodarza igrzysk wybrał 2 października w Kopenhadze. Głosy członków MKOl-u rozłożyły się następująco:
Runda 1: Madryt 28, Rio 26, Tokio 22, Chicago 18. Runda 2: Rio 46, Madryt 29, Tokio 20 Runda 3: Rio 66, Madryt 32 Ostatecznie kandydatura Rio wygrała wyraźnie. Ale warto zauważyć, że w pierwszej rundzie głosy rozłożyły się niemal po równo. Jeśli faktycznie Rio kupiło dziewięć głosów, a inni kandydaci byli czyści, to odpadłoby już na tym etapie.
O tym jak Rio kupowało głosy przed sądem opowiedział były gubernator tego miasta. Sergio Cabral za stworzenie grupy przestępczej, pranie brudnych pieniędzy i udział w mnóstwie afer korupcyjnych został skazany na łączną karę pozbawienia wolności aż na 198 lat.
O przeznaczenie dwóch milionów dolarów na kupienie głosów mających zapewnić Rio organizację igrzysk Cabral został oskarżony dwa lata temu. Teraz przyznał się do winy.
- Nuzman [Carlos Arthur, były szef Brazylijskiego Komitetu Olimpijskiego] przedstawił mi człowieka, który wszystko załatwi. Powiedział: "Sergio, to jest Lamine Diack, szef IAAF [Międzynarodowego Stowarzyszenia Federacji Lekkoatletycznych] i on jest otwarty na przyjmowanie łapówek" - zeznał Cabral.
Senegalski działacz wielokrotnie oskarżany o przyjmowanie korzyści majątkowych i tuszowanie dopingu u sportowców z różnych krajów, miał początkowo zażyczyć sobie 1,5 mln dolarów. - Zapytałem Nuzmana, jakie mamy gwarancje, a on powiedział, że w zamian za 1,5 mln dolarów Diack jest w stanie zabezpieczyć dla nas pięć-sześć głosów - opowiedział Cabral.
Później Nuznam miał się spotkać z Diackiem jeszcze raz. Ówczesny szef IAAF miał obiecać kupno jeszcze trzech głosów za w sumie 500 tysięcy dolarów.
Ludzie stojący za kandydaturą Rio podobno szacowali, że bez takiego pozyskania przychylności członków MKOl-u brazylijskie miasto odpadnie już w pierwszej rundzie głosowania.
Według Cabrala Diack pieniądze od Brazylijczyków przekazał m.in. Bubce i Popowowi, którzy w głosowaniu reprezentowali odpowiednio Ukrainę i Rosję.
Bubka za pośrednictwem Twittera "całkowicie odrzucił fałszywe oskarżenia byłego gubernatora stanu Rio, który aktualnie odbywa długą karę więzienia za korupcję"
Legendarny tyczkarz dodał też, że Diack nigdy nie kontaktował się z nim w sprawie wyboru organizatora igrzysk w 2016 roku. I zapewnił, że sprawę będą wyjaśniali prawnicy.
"Popow powiedział, że nigdy nie miał kontaktu z wymienianymi osobami. Dodał, że nawet nie głosował na Rio" - pisze "New York Times". "Muszę przyznać, że jestem ekstremalnie zaskoczony pojawieniem się takich informacji i bezprawnego używanie mojego nazwiska" - "NY Times" cytuje tekstową wiadomość od byłego pływaka.
- Ktoś kłamie, a ja jestem bezradny. Mogę powiedzieć, że brałem udział w tamtym głosowaniu, ale mój głos nie poszedł na Rio - podkreśla Popow rosyjskiej agencji R-Sport.
Prawnik Nuzmana, podobnie jak Bubka, sugeruje, że Cabral opowiada to wszystko, bo ma nadzieję na zmniejszenie swojego 200-letniego wyroku. "On nie dostarczył żadnych dowodów na poparcie swoich twierdzeń" - powiedział dziennikarzom Joao Francisco Neto. Z kolei reprezentujący Cabrala Marcio Delambert w mailu wysłanym do "Ny Times" twierdzi, że jego klient mówi prawdę, a inni używają wyroku, żeby go zdyskredytować.