- Kurczę, to jest coś nie do opisania! Już kiedyś raz taki wystrzał miałem, po skoczeniu 6,00. Myślę, że dzięki tamtemu wynikowi swój nowy rekord odebrałem spokojniej. Ale pewnie, że emocje i tak poczułem ogromne - powiedział Piotr Lisek w rozmowie z Łukaszem Jachimiakiem, kilka godzin po tym, jak pobił niesamowity rekord. Polak wygrał konkurs podczas mityngu Diamentowej Ligi w Lozannie, osiągając wysokość 6,01 m. Nagraniem skoku pochwalił się w mediach społecznościowych.
Konkurs skoku o tyczce w Lozannie w ogóle miał niesamowity przebieg. Lisek wraz z Amerykaninem Samem Kendricksem pokonywali kolejne wysokości w pierwszych próbach, włącznie z wysokością 5,95 m, która była już rekordem życiowym Polaka na otwartym stadionie. Wtedy jednak zaczęły się schody.
Obaj trzykrotnie zrzucili poprzeczkę wiszącą na wysokości 6,01 metra, przez co do wyłonienia zwycięzcy konkursu potrzebna była dogrywka. Lisek i Kendricks dostali kolejne trzy próby na tej samej wysokości. Polak potrzebował tylko jednego skoku, aby przeskoczyć ponad poprzeczką i ostatecznie wygrać konkurs, bijąc absolutny rekord Polski w skoku o tyczce. Poprzedni również należał do niego - w 2017 roku w Poczdamie skoczył w hali 6 metrów.