Caster Semenya cierpi na hiperandrogenizm, czyli nadmiar męskich hormonów. Zdaniem IAAF i nowych przepisów Semenya powinna być klasyfikowana jako mężczyzna, bo poziom testosteronu w jej organizmie jest zbyt wysoki. Już wkrótce zapadnie decyzja CAS, która może sprawić, że Semenya będzie startować z mężczyznami, co skończy wieloletnie kontrowersje. Wyjściem dla Semenyi i możliwością dalszych startów z kobietami byłoby wówczas przejście terapii hormonalnej.
Nowy przepis mówi, że jeżeli poziom testosteronu we krwi zawodniczki przekracza dopuszczalne stężenie, to powinna zastosować terapię hormonalną, które obniżą stężenie do pięciu nanomoli na litr (a powinno się ją przejść przynajmniej pół roku przed zawodami).
Semenya wydała jednak oświadczenie, w którym nie zgadza się z nowymi przepisami. Adwokaci zawodniczki piszą: "Nie ma wątpliwości co do tego, że jest kobietą, że urodziła się kobietą, tak została wychowana, tak żyje i jako kobieta startuje w zawodach sportowych". Zawodniczka nie chce przechodzić żadnych zabiegów medycznych by zmieniać to kim jest od urodzenia.
Caster Semenya od lat wzbudza kontrowersje w świecie lekkoatletyki. Zawodniczka przez lata dominowała w biegach na 800 metrów i 1500 metrów. Jest złotą medalistką z biegu na 800 metrów z igrzysk olimpijskich Rio de Janeiro w 2016 oraz srebrną z 2012 roku. Semenya sięgała też po złote medale w biegu na 800 metrów w mistrzostwach świata w 2009, 2011 i 2017 roku. Możliwe jednak, że po decyzji będzie musiała startować z mężczyznami.
Komunikat w tej sprawie wydało także ONZ: - "Zmuszanie lub nakłanianie kobiet i dziewcząt do niepotrzebnych, upokarzających i bolesnych czynności medycznych, aby mogły one startować w zawodach kobiet, narusza prawa człowieka do niezależności i autonomii ciała" - czytamy w komunikacie.
Sprawę powinien rozstrzygnąć wyrok Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie (CAS), ale mimo zaplanowanej na 26 marca rozprawy nadal nie poznaliśmy rozstrzygnięcia sprawy. Wydanie wyroku zostało przesunięte o kolejny miesiąc.