Memoriał Kamili Skolimowskiej. Haratyk lepszy od mistrza świata, a Lisek od rekordzisty globu. Semenya za szybka dla Święty-Ersetic

Michał Haratyk wygrał konkurs pchnięcia kulą na 9. Memoriale Kamili Skolimowskiej w Chorzowie. Mistrz Europy wyprzedził mistrza świata Toma Walsha. Najlepszy w rywalizacji tyczkarzy Piotr Lisek pokonał m.in. rekordzistę świata Renauda Lavilleniego. Niestety, Justyna Święty-Ersetic okazała się dużo wolniejsza niż Caster Semenya w biegu na 400 metrów. Ale mityng i tak był świetny

Zawody poświęcone pamięci zmarłej w 2009 roku Kamili Skolimowskiej (mistrzyni olimpijska w rzucie młotem żyła tylko 26 lat, odeszła przedwcześnie z powodu zatoru tętnicy płucnej) do tej pory odbywały się w Warszawie. Po oddaniu do użytku zmodernizowanego Stadionu Śląskiego to Chorzów stał się domem imprezy, tak samo zresztą jak całej naszej lekkoatletyki.

Lisek pokazał charakter

Na pięknym obiekcie, w obecności aż 40 tysięcy widzów (początkowo organizatorzy podali, że na trybunach znajduje się 31 tysięcy ludzi, ale z każdą godziną frekwencja rosła, w czym pomógł fakt, że wstęp był darmowy) znów potwierdziło się, że królowa sportu ma się u nas naprawdę dobrze.

Prestiżowe zwycięstwo w konkursie skoku o tyczce odniósł Piotr Lisek. Czwarty zawodnik niedawnych ME w Berlinie pokazał, że ma nerwy ze stali i zarówno 5,80 m, jak i 5,85 m dające mu wygraną zaliczył w trzeciej próbie. Wicemistrz świata z ubiegłego roku wyprzedził mistrza świata z 2015 roku Shawnacy’ego Barbera (5,80), rekordzistę świata Renauda Lavilleniego (5,70) i mistrza świata z 2011 roku Pawła Wojciechowskiego (również 5,70).

Od aktualnego mistrza świata Toma Walsha lepszy w konkursie kulomiotów okazał się Michał Haratyk. Mistrz Europy z Berlina pchnął 21,33 m, Nowozelandczyk był o pięć centymetrów gorszy. Słabiej wypadł Konrad Bukowiecki. Wicemistrz Europy uzyskał tylko 19,79 m i zajął ósme miejsce.

Z siłaczy najlepsza Fiodorow

Rywalizacja kulomiotów ze wszystkich konkurencji siłowych rozegranych na memoriale stała chyba na najwyższym poziomie. W kuli kobiet Paulinie Gubie zaledwie 18,14 m wystarczyło do zajęcia drugiego miejsca, a to wynik o ponad metr gorszy od tego, jaki uzyskała w Berlinie, gdzie zdobyła złoto. W dysku Robertowi Urbankowi niezły, ale nie rewelacyjny przecież wynik 64,50 m również dał drugą pozycję – przed legendarnymi Gerdem Kanterem, Robertem Hartingiem i Piotrem Małachowskim (62,86), a tylko za najlepszym obecnie na świecie Andriusem Gudziusem (66,15).

W rywalizacji młociarek pod nieobecność Anity Włodarczyk Joannie Fiodorow do zwycięstwa wystarczyło 74,39 m, choć warto podkreślić, że był to jej najlepszy wynik w sezonie. Brązowa medalistka ME wyprzedziła wicemistrzynię Europy Alexandrę Tavernier. Francuzka uzyskała 73,38 m.

W rywalizacji młociarzy – a startowali tylko trzej medaliści ME z Berlina – też doszło do małego rewanżu za Berlin. Wygrał wicemistrz Paweł Fajdek (79,41) przed mistrzem Wojciechem Nowickim (77,41). Węgra Bence Halasza od naszej dwójki dzieliła przepaść (74,94).

Swoboda najszybsza od dwóch lat, Baker najszybszy na świecie

Na wyższym poziomie stały konkurencje biegowe. „Setkę” kobiet wygrała Ewa Swoboda z wynikiem 11,23 s, czyli najlepszym, jaki uzyskała od dwóch lat. Jeszcze większe wrażenie zrobili panowie ścigający się na 100 metrów. Amerykanin Ronnie Baker wygrał ją z czasem 9,87 s – najlepszym na świecie w bieżącym sezonie.

Bardzo szybko biegano też na 400 metrów. Wśród mężczyzn z wynikiem 44,43 s wygrał Steven Gardiner z Bahama, który wyprzedził Karola Zalewskiego (45,32).

Semenya poza zasięgiem

Z jeszcze większą przewagą swoje zwycięstwo odniosła Caster Semenya. Znana z występów na 800 m biegaczka z RPA u której stwierdzono hiperandrogenizm (nadmierne wydzielanie męskich hormonów płciowych) trzy tygodnie temu wygrała mistrzostwa Afryki, bijąc stary, mający aż 18 lat rekord kontynentu. W Nigerii Semenya uzyskała czas 49,96 s, w Chorzowie pobiegła na bardzo podobnym poziomie, notując wynik 50,06 s. Justyna Święty-Ersetic, która niecałe dwa tygodnie zdobyła złoto ME z czasem 50,41 teraz nie była w stanie pobiec już tak szybko. Zajęła drugie miejsce z wynikiem 51,45 s.

„Tylko” druga była też na swoim dystansie – 1500 m – Sofia Ennaoui. Wicemistrzyni Europy na finiszu nie zdołała wyprzedzić Amerykanki Coleen Quigley.

Lewandowski ograł Kszczota

Do niespodzianki doszło w ostatniej z konkurencji biegowych. Na liście startowej 800 metrów znaleźli się m.in. mistrz Europy z Berlina Adam Kszczot i brązowy medalista tej imprezy, a jednocześnie mistrz świata sprzed roku, Pierre Ambroise Bosse. Faworytów pogodził Marcin Lewandowski. Wicemistrz Europy w biegu na 1500 m udowodnił, że nie zapomniał, jak walczyć na dystansie, na którym startował przecież przez większość kariery. Znów, jak w Berlinie, Lewandowski zaimponował długim, 200-metrowym finiszem. Kszczot był ostatecznie trzeci, a Bosse zajął dopiero 11. miejsce.

Więcej o:
Copyright © Agora SA