Dobek ma 24 lata i medale juniorskich mistrzostw świata oraz Europy. W Berlinie stanie przed szansą wywalczenia pierwszego w karierze krążka wielkiej imprezy seniorskiej. W półfinałach miał drugi wynik, w tym roku szybciej od niego biegali tylko trzej inni finaliści – Norweg Karsten Warholm, Turek Yasmin Copello i Francuz Ludvy Vaillant. Ostatni z nich ma wynik lepszy od Polaka o zaledwie 0,01 s.
Patryk Dobek: Z trenerem ustaliliśmy, żeby od razu pokazać się mocno. W półfinale nie ma co kalkulować. Wiadomo, że Norweg był z przodu, nie liczyłem na to, że będę się z nim ścigał, ale myślałem o drugim miejscu. Zająłem je i jestem zadowolony.
- To jest bieg przez płotki, tu cały czas trzeba myśleć, być skupionym. Ja zawsze biegam po rosyjsku, czyli akuratnie. Jestem ostrożny, żeby mieć siłę na końcówkę.
- Tak naprawdę już jest dobrze. Jestem na ME drugi raz. Byłem w 2014 roku w Zurychu, dwa lata temu nie startowałem. W Zurychu byłem bardzo blisko finału, ale wtedy się nie udało, minimalnie zabrakło mi do Niemca [0,01 s do Varga Konigsmarka]. Teraz sobie powiedziałem, że Niemcowi miejsca nie oddam [w półfinale za Dobkiem na trzecim miejscu finiszował Luke Campbell z Niemiec].
- Zobaczymy jak będzie. Ale lubię wychodzić z cienia, a nie być liderem, co się zdarza na innych, mniejszych zawodach. Fajnie mi się tu biegło, szczególnie ostatnie 150 metrów. Bieżnia jest fajna, niesie. Na pierwszych 200 metrach jej nie poczułem, ale później już tak. Bieżnia w Szczecinie jest podobna do tej. Ostatnio robiłem tam trening i tu czuję się podobnie.
- Zobaczymy.
***