ME Lekkoatletyka 2018. Michał Haratyk: Mogę tu wygrać. Plan? Pogram w grę i pójdę spać

- Dwa lata temu to ja dwa razy w roku przekroczyłem 21 metrów, a teraz przekroczyłem już 22. Myślę, że jestem w stanie tu wygrać - mówi Michał Haratyk. Wicemistrz Europy w pchnięciu kulą sprzed dwóch lat w poniedziałek pewnie awansował do finału, który na ME w Berlinie odbędzie się we wtorek. - Jak się będę relaksował przed finałem? Pogram w grę na telefonie i pójdę spać - mówi spokojnie nasz miotacz. Walka o medale we wtorek od godz. 20.33. W 12-osobowej stawce zobaczymy jeszcze Konrada Bukowieckiego. Relacja na żywo w Sport.pl.

Pchali w miejscu zamachu

W grudniu 2016 roku na Breitscheidplatz w Berlinie doszło do zamachu terrorystycznego. Ciężarówka wjechała w ludzi obecnych na bożonarodzeniowym jarmarku. Zginęło 12 osób. W poniedziałek ciężarówki otoczyły plac na którym w kwalifikacjach rywalizowali kulomioci. Miało to zapewnić bezpieczeństwo zawodnikom i kibicom.

Eliminacje do wtorkowego finału odbyły się w pięknej scenerii, ale wyniki – z racji specyficznego, tymczasowego koła – nie były dobre.

Najlepszy David Storl uzyskał tylko 20,63 m. Drugi rezultat – 20,61 – należał do Stipe Żunicia, a trzeci – 20,59 – do Michała Haratyka.

Pięć razy Haratyk i dopiero Storl

- Żółta linia pokonana, taki był cel – ocenia krótko swój występ nasz faworyt do złota.

Haratyk w bieżącym sezonie imponuje formą. W czerwcu pchnął kulę na odległość 22,08 m, bijąc rekord Polski. Jego kolejne najlepsze wyniki z ostatnich tygodni to: 21,97, 21,95, 21,85 i 21,67. Drugi najlepszy Europejczyk to David Storl, który najdalej pchnął 21,62.

- Myślę, że to będzie dla mnie najgroźniejszy rywal – ocenia Haratyk. Ale faworyta gospodarzy się nie obawia. Oczywiście Niemiec ma większe doświadczenie, wygrywał trzy ostatnie edycje ME, ma w dorobku też olimpijskie srebro, dwa tytuły mistrza świata i jedno srebro z tej imprezy. Spiker podczas kwalifikacji podkreślał, że polski wicemistrz Europy jest kandydatem do złota, ale też przypominał, że bronił będzie go Storl.

Haratyk słusznie zauważa, że od ich walki w Amsterdamie dużo się zmieniło. - Dwa lata temu to ja dwa razy w roku przekroczyłem 21 metrów, a teraz przekroczyłem już 22. W Europie to jest bardzo dalekie pchanie. Myślę, że jestem w stanie tu wygrać – mówi.

Stres? Został w autobusie

Brzmi tak, jakby Michał nie obawiał się presji? – Trochę się przed eliminacjami stresowałem. W autobusie, bo długo jechaliśmy, a miejsce rozgrywania zawodów było nietypowe. Ale po rozgrzewce było już okej – komentuje Haratyk.

Jego plan na czas między eliminacjami, a finałem jest prosty. – Jak się będę relaksował? Pogram w grę na telefonie i pójdę spać – mówi.

Bukowiecki się prześlizgnął. Ale pcha z kontuzją

Zrelaksować się będzie trudno Konradowi Bukowieckiemu. – Przykro mi, przepraszam. Było fatalnie. Nie wiem co jeszcze mogę powiedzieć – załamywał się po pierwszej grupie eliminacji. Halowy mistrz Europy z ubiegłego roku, były rekordzista kraju, który w karierze pchał już 22,00 m, w Berlinie osiągnął tylko 19,89. I choć w grupie A dało mu to czwarty wynik, spodziewał, się w drugiej grupie pokona go co najmniej dziewięciu rywali, przez co nie będzie dla niego miejsca w finale.

- Trzy dni temu skręciłem nogę, mam ją otejpowaną na sztywno, jest cała sina, opuchnięta. Nie było pewne czy tu przyjadę – opowiadał. – Zrobiłem to dzień przed wylotem do Berlina, ale nie chcę na to zwalać. Skoro potrafiłem pchać na rozgrzewce daleko, to w eliminacjach też powinienem to zrobić. Niestety, nawet się nie łudzę, że wejdę do finału. Tyle mnie w Berlinie widzieli – smucił się.

Bukowieckiemu jednak dopisało szczęście (zabrakło go Jakubowi Szyszkowskiemu, który odpadł z wynikiem 19,67, zajmując 13. miejsce). Ostatecznie zajął 10. miejsce i zobaczymy go w 12-osobowym finale. Ale czy zobaczymy jego dobre pchnięcia? Oby, choć w gronie faworytów do podium na pewno nikt go nie wymienia. Jego najlepsze tegoroczne pchnięcie dało tylko 21,06 m. A po eliminacjach trzeba wielkiego optymizmu, by wierzyć, że w finale do niego nawiąże.

ME Lekkoatletyka 2018. Kto startuje we wtorek? Fajdek, Nowicki i Haratyk z medalowymi szansami! [ROZKŁAD DNIA]

ME Lekkoatletyka 2018. Paweł Fajdek: Mogę przegrać tylko z Wojtkiem Nowickim. Ale to ja jestem mistrzem

ME Lekkoatletyka 2018. Pierwszy dzień, występy Polaków. Fajdek, Nowicki, Haratyk i Bukowiecki w finałach swoich konkurencji [PODSUMOWANIE]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.