W Cetniewie Włodarczyk miała być największą gwiazdą imprezy.
Miała - jak zwykle - wygrać konkurs rzutu młotem, czyli najważniejszą konkurencję poświęconą, jak całe zawody zresztą, pamięci swojej wielkiej poprzedniczki, zmarłej w 2009 roku mistrzyni olimpijskiej z Sydney (2000 rok).
Na festiwalach i na memoriałach Skolimowskiej Anita była zawsze. I zawsze podkreślała jak ważna jest dla niej pamięć o koleżance.
Skoro teraz jej zabrakło, to wszyscy zaczęli się zastanawiać dlaczego. Kontuzja? Nie. Nagła zmiana planów spowodowana słabszą dyspozycją niż w ubiegłych latach? Mistrzyni postanowiła odpowiedzieć na Twitterze. Tam dała do zrozumienia, że po prostu tym razem wybrała pozostanie na zgrupowaniu w Arłamowie, gdzie pracuje nad formą na sierpniowe mistrzostwa Europy.
Jak się okazało, powodem absencji Włodarczyk na imprezie, było zdjęcie opublikowane na Instagramie przez Konrada Bukowieckiego. Lekkoatleta umieścił w sieci plakat przedstawiający jego, Piotra Małachowskiego, Pawła Fajdka i właśnie Włodarczyk. Na jej wizerunku umieścił jednak czarny napis, zasłaniający jej twarz.
- To mnie zabolało. Postawiłam organizatorom ultimatum, że albo ja wystąpię, albo Konrad. Chodziło przede wszystkim o pielęgnację pamięci Skolimowskiej. Te zawody zawsze powinny łączyć, bo tego chciała Kamila, ale Konrad doprowadził do tego, że zaczęły dzielić - powiedziała Włodarczyk na łamach portalu eurosport.interia.pl.