Lekkoatletyka. Polska w Tokio mocna jak w Londynie? Kto dotrwa, kto się rozwinie i będzie walczył o medale?

- Myślimy już o igrzyskach w Tokio. Patrzymy, kto może dotrwać, jak rozwiną się młodzi, kto może pokazać potencjał medalowy - mówi Tomasz Majewski, dwukrotny mistrz olimpijski w pchnięciu kulą, a obecnie wiceprezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki. Czy osiem medali zdobytych przez naszą kadrę na lekkoatletycznych MŚ w Londynie to zapowiedź świetnych, olimpijskich startów za trzy lata?

Na mistrzostwach świata w Londynie polscy lekkoatleci wywalczyli osiem medali, wyrównując swoje osiągnięcie sprzed dwóch lat z Pekinu. W międzyczasie, w 2016 roku, nasza kadra zdobyła tylko trzy krążki igrzysk w Rio de Janeiro. Miarą jej możliwości są wyniki rywalizacji olimpijskiej czy tej z mistrzostw świata? Tomasz Majewski, dwukrotny mistrz olimpijski w pchnięciu kulą, a obecnie wiceprezes PZLA, przyznaje, że na igrzyskach o medale trudniej. Ale jest przekonany, że w Tokio w 2020 roku powinno nam być bliżej do wyników z Londynu i Pekinu niż z Rio.

Do igrzysk zostały jeszcze trzy lata, dlatego dziś trudno typować, kto z naszych lekkoatletów będzie w Japonii walczył o medale. Jednak na pewno już można wskazać takich zawodników, których za faworytów będzie uważał cały świat, takich, z którymi świat będzie się liczył i takich, którzy mogą zaskoczyć.

Pewniacy

Pytany o nazwiska naszych najmocniejszych zawodników Majewski nie zaskakuje, ale tu nie może być niespodzianki. Anita Włodarczyk jest mistrzynią tak wielką, że jej rywalki od kilku lat walczą tylko o medale srebrny i brązowy. Rekordzistka świata w rzucie młotem nie przegrała konkursu od ponad trzech lat, seria jej zwycięstw urosła do 42 startów z rzędu, w bieżącym sezonie należy do niej aż 31 najlepszych wyników na świecie.

32-letnia Polka co jakiś czas przesuwa granicę najdalszego rzutu w historii, a inne zawodniczki co najwyżej stoją w miejscu. W Londynie Włodarczyk startowała z kontuzją dłoni, a i tak srebrną medalistkę, Chinkę Wang Zheng, pokonała o prawie dwa metry (1,92 m). Jeśli tylko Anicie dopisze zdrowie, w Japonii najpewniej ukoronuje swoją karierę, zdobywając trzecie w karierze złoto igrzysk.

Pewniakiem do złota musi być również Paweł Fajdek. Mistrz rzutu młotem od mistrzyni tej konkurencji jest młodszy o siedem lat. Po zdobyciu złota MŚ w Londynie Fajdek opowiadał dziennikarzom, że planuje wystartować w igrzyskach nie tylko w 2020, ale później jeszcze w 2024 i 2028 roku.

Trzykrotny mistrz świata jest głodny olimpijskich sukcesów. W 2012 roku w Londynie i w 2016 roku w Rio odpadał w eliminacjach. W drugim z wymienionych przypadków sprawił ogromny zawód sobie i kibicom, przegrał, bo nie udźwignął roli murowanego faworyta. – To już za mną. Historia zna ludzi, którzy wywalczyli wiele medali mistrzostw świata, a nie zdobyli olimpijskich krążków, ale będę robił wszystko, żeby stanąć na podium igrzysk – zapowiedział po zdobyciu złota w Londynie.

Duże nadzieje

Gdyby igrzyska w Tokio miały się odbyć za chwilę, na złote medale Włodarczyk i Fajdka bukmacherzy wystawialiby kursy dające zarobek pewnie nie większy niż pięć złotych od postawionych 100 złotych. Mocne notowania miałoby jeszcze kilkoro Polaków, ale na pewno już nikt z naszej reprezentacji nie byłby uważany za tak wielkiego, oczywistego faworyta jak ta dwójka.

Na dziś w gronie poważnych kandydatów do walki o olimpijskie laury na pewno mamy prawo widzieć Piotra Liska, Adama Kszczota i Wojciecha Nowickiego.

Lisek w wieku 25 lat ma już w dorobku srebro i brąz MŚ, złoto i brąz halowych ME oraz brąz halowych MŚ. Niewiele brakowało, a w Rio wywalczyłby olimpijski krążek - zajął czwarte miejsce. W bieżącym roku wicemistrz świata z Londynu został pierwszym Polakiem w historii, który skoczył 6,00 m. - Będzie wygrywał, tego jestem pewny, bo znam człowieka. To jest czerstwy cham, który nie odpuści. Jak ja. Jest dobry, jest coraz bardziej doświadczony – mówił wtedy w rozmowie ze Sport.pl Władysław Kozakiewicz.

Mistrz olimpijski z Moskwy z 1980 roku Liska chwalił na naszych łamach również kilka dni temu, po tym jak zawodnik wywalczył srebro londyńskich MŚ. - Przed konkursem byłem przekonany, że to jedyny Polak, który może powalczyć o medal. I w poważnej walce z trudnymi momentami, pokazał bardzo mocną psychikę. Skoczył wysoko [5,89] na najważniejszej imprezie, a to jest zawsze najtrudniejsze. Paweł Wojciechowski [osiągnął 5,75 m i zajął piąte miejsce] ma czasami słabości. Łatwiejsze zawody skacze wysoko, a na mistrzowskich imprezach czasami nie może się skoncentrować i widzę, że jak w pewnym momencie czuje, że popełnił mały błąd, to odpuszcza skok. A tak nie wolno, trzeba zawsze walczyć, bo drobne błędy się naprawia w trakcie skoku. Piotrek Lisek to potrafi, a kolega Wojciechowski nie za bardzo – tłumaczył Kozakiewicz.

Oczywiście pewniakiem Lisek nie jest i pewnie nie będzie. Konkurencja w tyczce jest duża, świetnie wygląda mistrz świata Sam Kendricks, kończyć z wysokim skakaniem chyba nie zamierza Renaud Lavillenie, a pewnie tylko w tym sezonie słabiej prezentują się mistrz olimpijski z Rio Thiago Braz i mistrz świata z Pekinu Shawnacy Barber. Do tego grona dodać trzeba Szweda Armanda Duplantisa, bo jego talent jest wielki i wygląda na to, że w kolejnych sezonach będziemy obserwowali postępy tego niespełna 18-latka, który już osiągnął 5,90 m. Czyli o medal w Tokio będzie bardzo trudno, ale Lisek ewidentnie lubi, kiedy jest trudno, co dostrzega i Kozakiewicz, i wielu innych ekspertów.

- W 2008 roku w Pekinie żeby zostać mistrzem olimpijskim wystarczyło pobiec 1:44,65, a cztery lata później w Londynie wynik 1:42,95, czyli rezultat o lata świetlne lepszy, o pięć poziomów wyżej, dawał tylko piąte miejsce. W 2020 roku Adam będzie miał 31 lat, za bardzo się treningowo nie oszczędzał, zawsze pracował bardzo ciężko – mówi Paweł Czapiewski. Brązowy medalista MŚ 2001 na 800 m próbuje przewidzieć medalowe szanse Adama Kszczota w Tokio. - Jeśli będzie taki poziom jak w tym roku [1:44,67 – z takim czasem złoto w Londynie zdobył Pierre-Ambroise Bosse], to będzie miał szanse – dodaje Czapiewski.

Ostrożnie? To teraz opinia trenera Kszczota, Zbigniewa Króla. - On jest w najlepszym wieku do biegania. Zawodnicy do mniej więcej 31. roku potrafią utrzymywać bardzo wysoki poziom. Tak było z Wilsonem Kipketerem [były rekordzista świata, trzykrotny mistrz świata] i Jurijem Borżakowskim [mistrz olimpijski]. 31 lat to magiczna granica, a Adam w Tokio będzie przed tą granicą. Jeżeli będzie na tyle rozsądny, że będzie zdawał sobie sprawę z tego, że czasem trzeba odpocząć, a nie zawsze być najlepszym, to jestem przekonany, że w Tokio może osiągnąć to samo, co w Londynie – mówił szkoleniowiec wicemistrza świata kilka dni temu, w rozmowie ze Sport.pl.

Wojciech Nowicki nie prze do przodu tak mocno jak Kszczot i Lisek, ale to wcale nie znaczy, że jest mniej ambitny. – Jest brązowy medal, niby mam się cieszyć, ale na razie to średnio z tą radością – mówił po zajęciu trzeciego miejsca w olimpijskim finale w Rio. – Jestem sobą zawiedziony, mogłem z nimi wszystkimi wygrać – tłumaczył. Rok temu Nowicki znalazł się w świetnej sytuacji. Po tym jak w eliminacjach sensacyjnie odpadł Fajdek, dostrzegł szansę na zwycięstwo. – Niestety, głowa nie wytrzymała presji – przyznawał. Teraz w Londynie głowa działała jak trzeba, Polak spokojnie wywalczył brąz. Czwarty w karierze na wielkich imprezach – ma dwa z MŚ i po jednym z igrzysk oraz mistrzostw Europy. Nowicki jest rówieśnikiem Fajdka, do rodaka ciągle brakuje mu dużo, ale potrafi go pokonać. Zrobił to na niedawnych mistrzostwach Polski. Generalnie wszystko wskazuje na to, że dwaj Polacy są najmocniejsi na świecie. Gdybyśmy dziś mieli wyobrazić sobie takie po olimpijskim konkursie rzutu młotem mężczyzn w Tokio, to trudno byłoby nie zobaczyć na nim również drugiego z Polaków.

Nadzieje

W rzucie młotem Polska zdobyła na MŚ w Londynie cztery z sześciu medali. Jeden z nich wywalczyła Malwina Kopron, niespełna 23-letnia zawodniczka, która ostatnio w każdym starcie poprawia swój rekord życiowy. W Londynie zrobiła to po raz trzeci z rzędu, a następnie, w Memoriale Kamili Skolimowskiej w Warszawie po raz czwarty. Wynik 75,40 m to podobno i tak rezultat o około metr gorszy od tych, jakie Kopron osiąga na treningach. W jej wieku Włodarczyk rzucała o trzy metry bliżej. Nie miała też jeszcze medalu żadnej imprezy międzynarodowej, jej największym sukcesem było szóste miejsce a z igrzysk w Pekinie (2008 rok). - Malwina pięknie wytrzymała presję, która się wytworzyła [Kopron wygrała eliminacje, to po nich kibice oczekiwali od niej medalu]. Ona potwierdziła, że przed nią kolejne wielkie rzeczy, że kiedyś może być mistrzynią – mówił nam zaraz po brązie Kopron jej menedżer, Czesław Zapała.

Jeszcze młodszy jest Konrad Bukowiecki. Ma 20 lat. - Konrad będzie mocny i za trzy lata, i za siedem, i - jak Bóg da i wszystko będzie dobrze - to może i za 11. Chociaż on pewnie aż takiej perspektywy jeszcze nie widzi. Na pewno w szczycie swoich możliwości będzie dopiero za siedem lat. Najlepszy wiek dla kulomiota trwa od 27. do 31. roku życia. Wtedy zawodnik osiąga największą równowagę między siłą a techniką – tłumaczy Majewski. Bukowiecki na MŚ w Londynie zajął ósme miejsce, bo w szczycie formy nie był. Ten moment przypadł już na sezon halowy, kiedy zdobył złoto ME w Belgradzie, rewelacyjnym wynikiem 21,97 m. To nowy rekord Polski.

Niedawno blisko pobicia go był Michał Haratyk. Pod koniec lipca pchnął w Cetniewie na odległość 21,88. Gdyby powtórzył to w Londynie, miałby srebrny medal. Ale i wynikiem 21,41 m i piątym miejscem (zaledwie 6 cm zabrakło Polakowi do brązowego medalu) 25-latek udowodnił, że idzie w górę i w najbliższych latach może walczyć o podium wielkich imprez.

W kuli mamy już godnych następców wielkiego mistrza Majewskiego, ale w dysku na nowych Piotrów Małachowskich ciągle czekamy (z nadzieją, że się doczekamy, 19-letni Oskar Stachnik jest mistrzem Europy i wicemistrzem świata juniorów) i pewnie nie zmieni się to do Tokio. Ale tam z nadziejami na medal i to złoty chce jeszcze pojechać 34-letni Małachowski. - Dalej mam marzenie o olimpijskim złocie, w Tokio chciałbym dać radość kibicom, którzy we mnie wierzą, dlatego muszę pracować z głową – tłumaczył w niedawnej rozmowie ze Sport.pl.

Czy przez jeszcze dwa kolejne lata jedna z naszych lekkoatletycznych gwiazd utrzyma się w czołówce?

W wieku w jakim jest dziś Małachowski podczas igrzysk w Tokio będzie Kamila Lićwinko. Czy nasza brązowa medalistka MŚ z Londynu w skoku wzwyż dotrwa jako zawodniczka do 2020 roku? Prawdopodobnie zastanawia się nad macierzyństwem, ale też podkreśla, że jej konkurencję z powodzeniem można uprawiać wiele lat po 30. roku życia: Ruth Beitia została mistrzynią olimpijską w Rio mając 37 lat, a Blanka Vlasić wywalczyła tam brąz w wieku 33 lat.

W 2020 roku 31 lat będzie miał Paweł Wojciechowski. Sensacyjny mistrz świata z 2011 roku po latach kontuzji skacze nawet wyżej niż wtedy, gdy osiągał największy sukces w karierze. I przekonuje, że na wysokości 5,93 m wcale nie musi się zatrzymać. Może nie ma takiej energii jak Lisek, ale medale też potrafi zdobywać. Na stadionie wywalczył już złoto MŚ w Daegu w 2011 roku i brąz MŚ w Pekinie w 2015 roku oraz srebro ME 2014 w Zurychu. Do tego ma brąz halowych ME z bieżącego roku, z Belgradu.

Czy taką kandydatką będzie Maria Andrejczyk. Rok temu w Rio Polka sensacyjnie wygrała eliminacje rzutu oszczepem wynikiem 67,11 m. Gdyby go powtórzyła w konkursie, zostałaby mistrzynią olimpijską. W walce o medale też była świetna, ale nie miała szczęścia – rezultat 64,78 m dał jej czwarte miejsce, do brązowego medalu wówczas 20-latka straciła dwa centymetry. Andrejczyk z płaczem mówiła, że Barbora Spotakova od tego momentu nie będzie już jej idolką i zapowiadała, że kiedyś zrewanżuje się Czeszce za tę porażkę. Teraz w Londynie Spotakova była najlepsza, a rekordzistka Polski nie wystartowała, bo sezon straciła przez kontuzję. Potencjał na walkę o medale wielkich imprez Andrejczyk ma, jej 67,11 m z Rio dałoby złoto w Londynie, gdyby tam była i taki rzut oddała. – Bardzo liczę, że ona wróci, co jeszcze zaostrzy naszą wewnętrzną rywalizację w tej konkurencji – mówi prezes Majewski, pamiętając, że z Andrejczyk rywalizują starsza od niej o rok Marcelina Witek, czyli brązowej medalistka młodzieżowych mistrzostw Europy, i młodsza o rok mistrzyni świata juniorek, Klaudia Maruszewska.

Szanse na niespodzianki

Wróżyć olimpijski medal Angelice Cichockiej czy Joannie Jóźwik byłoby chyba szaleństwem. Ale w gronie kandydatów do sprawienia niespodzianki w Tokio te nazwiska trzeba wymienić. W zestawieniu można też uwzględnić młodych i dobrze rokujących Sofię Ennaoui oraz Michała Rozmysa i bardziej doświadczone biegaczki ze sztafety 4x400 metrów oraz Sylwester Bednarek.

Bednarek po raz kolejny przepadł w eliminacjach największej imprezy sezonu. Przed MŚ w Londynie przerobił to kolejno na MŚ 2015, ME 2016 i IO 2016. Ale w marcu został halowym mistrzem Europy z wynikiem 2,32 m. Rezultaty powyżej 2,30 m osiągał w bieżącym roku częściej niż we wszystkich poprzednich latach kariery, a taki wynik w Londynie dałby medal. Trzeci zawodnik MŚ 2009 zaczyna się stabilizować na wysokim poziomie. Jest szansa, że po czterech operacjach i wielu zmarnowanych latach wróci do czołówki, do której wskoczył już jako 20-latek. W Tokio Bednarek będzie miał 31 lat - to wciąż dobry wiek, by walczyć o najwyższe cele.

Tuż po MŚ w Londynie łatwiej spodziewać się sukcesów po naszej sztafecie. Pamiętajmy jednak, że jej medalu najpewniej nie byłoby, gdyby nie pech Jamajek, które nie dobiegły do mety przez kontuzję jednej z zawodniczek. Z drugiej strony trener Aleksander Matusiński przekonuje, że to nie jest szczyt możliwości jego drużyny.

Na koniec przypadek wyjątkowy, co do którego pojawiają się wątpliwości, czy robi wszystko, by swoje marzenia spełnić. Ewa Swoboda była w Londynie najmłodszą zawodniczką w gronie półfinalistek biegu na 100 metrów. Nasza 20-letnia wicemistrzyni świata juniorek biega jeszcze o wiele za wolno, by być w finale, ale zapewnia, że na kolejnych MŚ, czyli za dwa lata, już będzie prezentowała odpowiedni poziom. Szkoda tylko, że w tym roku nie zrobiła postępu, bo – do czego się przyznała – nie przyłożyła się odpowiednio do treningu i nie pilnowała diety.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.