Jego ostatnie biegi na Mistrzostwach Świata w Londynie, nie poszły tak jakby tego chciał. Jeden z najlepszych sprinterów świata biegu sztafetowego 4x100m nie ukończył z powodu skurczu w nodze, a na 100 metrów załapał się tylko na brąz.
- Nie myślę, że te mistrzostwa świata zmieniły coś w kontekście całej mojej kariery – stwierdził ośmiokrotny mistrz olimpijski i jedenastokrotny medalista czempionatu globu, po swym ostatnim występie na bieżni. Rozstrzygnięciami w stolicy Anglii Bolt być może się za bardzo nie przejął, a można przypuszczać, że gdyby chciał to na tę imprezę przyszykowałby się nieco lepiej.
Angielski „The Sun” ujawnił, że „kilka dni przed swoim historycznym, ostatnim startem Jamajczyk w najlepsze bawił się na ogrodowej imprezie w jednej z luksusowych dzielnic miasta. „Ze wszystkimi serdecznie się witał, czarował, podrywał i całował kobiety. Imprezował do 6:00 nad ranem” - opisał gazecie jeden ze świadków wydarzeń. Bolt raczył się przy tym koniakiem i rumem.
Jak sugerują dziennikarze, skurcz, którego Bolt doznał podczas biegu 4x100 m mógł być spowodowany nie tylko złą rozgrzewką, ale też właśnie niezdrowym trybem życia.
W ostatnim roku o zamiłowaniu Bolta do imprez i nocnego trybu życia w mediach pisało się sporo. Zresztą po zakończeniu kariery, zapytany co teraz ma w planach odpowiedział, że poświęci trochę czasu rodzinie. „Najpierw jednak będzie impreza i kilka drinków, potrzebuje się wyluzować” - stwierdził bez ogródek.