Walka o złoto wkraczała w decydującą fazę. Jamajczycy przed startem Bolta zajmowali trzecią lokatę. Ale to właśnie ośmiokrotny mistrz olimpijski i jedenastokrotny mistrz świata miał odrobić stratę i zapewnić rodakom złoty medal.
Zaczął tak jak zwykle, czyli świetnie. Jednak po przebiegnięciu zaledwie kilkunastu metrów nagle zaczął utykać i po chwili padł na bieżnię.
Niemal od razu miał łzy w oczach, bo już wiedział, że strata jest nie do odrobienia i że nabawił się poważnego urazu. Najprawdopodobniej zerwał, lub naderwał, mięsień dwugłowy [AKTUALIZACJA: Bolt opuszczał bieżnie o własnych siłach, spekuluje się, że złapał go tylko skurcz].
Chciał godnie pożegnać się z kibicami, bo już wcześniej ogłosił, że po mistrzostwach świata w Londynie zakończy karierę.
Kibice byli w szoku i mieli mieszane uczucia. Z jednej strony Bolt, wybitny sportowiec, przyżywał bardzo trudne chwile, a z drugiej strony to właśnie reprezentanci Wielkiej Brytanii w składzie Chijindu Ujah, Adam Gemili, Daniel Talbot, Nethaneel Mitchell-Blake wygrali finał sztafet 4x100 m. Drudzy byli Amerykanie, a trzeci Japończycy.