Angelika Cichocka: Ja też, chociaż na pewno pojawi się ogromny stres. Po wywalczeniu awansu poczułam ulgę, emocje puściły. Byłam przygotowana na najgorsze, na duży ból, ale okazało się, że nie było tak źle. To nie był bieg, w którym straciłam wszystkie siły, choć tempo wcale nie było wolne. W niedzielę miałam dzień na regenerację. Trochę potruchtam, delikatny jogging, masaż dla stóp. Akurat rozgrywany był akurat maraton, więc skorzystałam z zamkniętych uli i pobiegałam wzdłuż trasy. Chwilę też pokibicowałam. Fajnie było poczuć nieco inne emocje tych mistrzostw. Mam nadzieję, że dziś wieczorem z pełną gotowością i świeżością wejdę na stadion.
- Staram się o tym nie myśleć i podchodzić ze spokojną głowę. Chcę być skupiona na sobie, a na mecie mieć poczucie, że dałam z siebie absolutnie wszystko i nie mogłam wykrzesać z siebie już nic więcej. Zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby ten bieg idealnie mi wyszedł taktycznie. Poza tym już sama obecność w finale jest dla mnie dużym wyróżnieniem. Do Londynu przyjechałam dobrze przygotowana i powalczę o wszystko. Wiem, że mam wielką szansę i chcę ją wykorzystać. Wieczorem będę się ścigać z najlepszymi zawodniczkami na świecie. Dla mnie to prawdziwe szczęście. Przecież o tym się marzy przez całą karierę i z taką myślą wychodzi na każdy trening.
- Caster czaruje. Widać, że oszczędza siły. Ukrywa się i czeka na swój moment, żeby zaatakować i wygryźć medal.
- Jest dopuszczona do mistrzostw, startuje, więc traktuję ją jak każdą inną rywalkę. Różne są spekulacje i oczywiście każdy widzi jak wygląda. Nie mam prawa powiedzieć o niej złego słowa, bo nie ja decyduję o jej uczestnictwie. Od przyszłego roku mają zostać wprowadzone limity poziomu testosteronu. Pewnie to dużo zmierzy.
- Tak, nastawiam się na ściganie także na tym dystansie. Chociaż w tym roku trochę mi brakuje biegania na 800 m. Czuję pewien niedosyt z tego powodu, ale fajnie będzie się też sprawdzić też w tej konkurencji. Tym bardziej że po finale na 1500 m będą dwa dni przerwy. Zdążę odpocząć.
- Tak i bardzo chciałam im za to podziękować! To niesamowite, jaką pozytywną energię ludzie potrafią przekazywać, nawet nie będąc na stadionie. Przeglądam komentarze, wiadomości na moich profilach i jestem pod dużym wrażeniem. Wiem, że kibice są ze mną bez względu na wszystko i to jest coś pięknego.
- Uwielbiam! Serce się cieszy na widok tylu kibiców. Widać, że Brytyjczycy znają się na lekkiej atletyce. Potrafią wyczekać, wyciszyć się w odpowiednim momencie, by po chwili zrobić ogromny hałas i fantastycznie nas dopingować. Wiedzą na czym ten sport polega. To dla mnie cudowne przeżycie móc tu startować, tym bardziej że nie było mi dane wystąpić na igrzyskach w Londynie.