Ikona Sportu 2016 - Głosuj! [PLEBISCYT]
Mówią o sobie: dwójka kompletna. Idealna. Magda, po medalu w Rio: - Natalia fajnie szlakuje, nadaje tempo, a ja ją trochę popycham.
Natalia (w filmie pokazującym ich drogę do złota): - Sygnał idzie ode mnie, a Magda jest moim cieniem. Moim synchronem.
To jest też dwójka nietypowa, bo obie są drobne jak na wioślarstwo. Magdalena Fularczyk nie raz słyszała, że się do tego sportu nie nadaje, jest za mała. Podobnie miał Marek Kolbowicz z czwórki dominatorów, poprzednich polskich mistrzów w wioślarstwie. I tak jak Marka, tak i Magdę, ci wątpiący jeszcze mocniej nakręcali do pracy. Jak mówi o Fularczyk-Kozłowskiej Julia Michalska, która zdobyła z nią brązowy medal igrzysk w Londynie: współczuję każdemu, kto odważy się stanąć Magdzie na drodze.
W drodze do medalu igrzysk w Londynie Magdy nie zatrzymała nawet kontuzja. A ból pleców był tak wielki, że trzeba ją było po wyścigu wyciągać z łodzi i posadzić na wózku. Ale miejsce na podium wywalczyła, w debiucie w igrzyskach. Siedząc na wózku i oglądając medal opowiadała łamiącym się głosem o niedawnej śmierci taty i o pajączku w łódce, który jej o tacie przypominał. To były jedyne po 2000 roku igrzyska, w których polscy wioślarze nie zdobyli złota. Ale ten brązowy Julii i Natalii zapadł w pamięć jak złoto czwórki podwójnej mężczyzn czy złota duetu Robert Sycz-Tomasz Kucharski.
W Rio, już z Natalią Madaj - Julia po Londynie zrobiła przerwę na urlop macierzyński i do tej osady nie wróciła - Magda dopłynęła po złoto. Na liście polskich wioślarskich olimpijczyków wszech czasów jest od teraz tylko za Syczem i Kucharskim, podwójnie złotymi. - Sukcesy chłopaków nas napędzały, uczyłyśmy się od tych pomników, które z czasem stały się naszymi kolegami. I teraz my będziemy pomagać młodszym - mówi Magda. To pierwsze kobiece złoto dla Polski w wioślarstwie. Międzynarodowa federacja wioślarska wybrała dwójkę Fularczyk-Kozłowska - Madaj żeńską osadą roku. - Byłyśmy sobie pisane - mówią. Natalia się rwała do wioślarstwa od małego, a Magdę trzeba było na pierwsze treningi ciągnąć siłą. Wylądowały w tej samej szkole mistrzostwa sportowego w Wałczu, obie pływały w Poznaniu, Magda w Trytonie, Natalia w Posnanii, z Poznania znają się świetnie z Anitą Włodarczyk i mocno kibicują sobie nawzajem "Widziałyśmy się z Anitą przed eliminacjami rzutu młotem, powiedziałam: wiesz co masz teraz robić - opowiadała Magda w Rio, już jako złota medalistka). Teraz Fularczyk-Kozłowska i Madaj są razem w najlepszym wioślarskim klubie w Polsce: Lotto Bydgostii.
Magda jest wesoła i serdeczna, ale bardzo lubi mówić o tym, jak bardzo marudzi i komu gra na nerwach. Cały czas wpada w jakieś dołki i zwątpienia, ale zdobywa medal za medalem. - To jest specjalistka od widzenia świata na czarno - mówi o niej Natalia Madaj. - A Natalia wszystko widzi na różowo. Ja jestem cholerykiem, a ona jest spokojna - mówi Magda. Lubią ze sobą spędzać czas poza treningami. A to w takim katorżniczym sporcie jak wioślarstwo, w osadach skazanych na ciągłe przebywanie ze sobą naprawdę nie jest częste.
W drodze do Rio, jak opowiadają, pękały rekordy życiowe, nie przegrały w 2016 żadnego wyścigu. A jeszcze w 2015 po problemach z kontuzjami martwiły się, czy zdołają w mistrzostwach świata wywalczyć kwalifikację olimpijską. W Rio nie było już żadnych rozterek. Natalia była w szoku, bo przed finałem Magda, ta specjalistka od widzenia na czarno, niczego się nie bała. Przedbieg w Rio wygrały przy bocznym wietrze, półfinał przy wietrze w plecy, finał przy wietrze w twarz. Najlepsze z najlepszych. I żadna z nich jeszcze nie powiedziała w igrzyskach ostatniego słowa.
