Jóźwik to brązowa medalistka ME z 2014 roku, czwarta zawodniczka halowych ME z 2015 roku i siódma zawodniczka ostatnich mistrzostw świata. W tym sezonie w pierwszym starcie w sezonie w Rabacie zajęła 10. miejsce z czasem 2:02.82. W kolejnym w Rzymie pobiegła 2:00.72 i wypełniła minimum na igrzyska w Rio to 2:01.50 i na mistrzostwa Europ 2:02.30.
Z zawodniczką AZS-AWF Warszawa rozmawiałem po drużynowych mistrzostwach Polski w Warszawie, gdzie wystartowała na nietypowych dla siebie dystansach 400 i 200 m, zajmując drugie (czas 53.81) i siódme miejsce (25.20).
Joanna Jóźwik: Tu jest korzyść obopólna. Dla mnie to były bardzo ważne starty, sprawdzian szybkościowy i trening wytrzymałości szybkościowej. To jest ważne, bo każda 800-metrówka powinna umieć dobrze pobiec 400 i 200. Cieszę się, że wystartowałam. A dla klubu to korzyść, bo zdobyłam kilka punktów.
- Na całe szczęście dopisuje, już jest wszystko dobrze, mogę bez problemu trenować. Niestety, wcześniej tak nie było. Na początku przygotowań do sezonu letniego miałam kontuzję, którą udało się zażegnać, ale trochę czasu mi zabrała.
- Tak zwane kolano biegacza czyli przeciążanie pasma biodrowo-piszczelowego. Potem miałam podejrzenie naderwania mięśnia w łydce, więc kolejne dziesięć dni przerwy. Cały okres przygotowań był wyboisty, kręty. Tyle nerwów straconych i zdrowia na leczenie i samo uporanie się psychiczne z tym, że to jest tak ważny sezon a ja mam problemy. Tym bardziej, ze nigdy takich poważnych nie miałam, dopiero teraz. Jakiś pech.
- Niestety Artur ma stracony sezon. Mam nadzieję, że już raz na zawsze zażegna te kontuzje.
- Cały obóz wysokogórski w RPA w marcu, gdzie robi się największą pracę, nie wyszedł mi tak jak planowaliśmy. Z drugiej strony mam nadzieję, że ten czas wyjdzie mi na dobre bo wzmocniłam się siłowo, wprowadziłam dużo nowych ćwiczeń. Pracowałam z fizjoterapeutą nad mięśniami których nie używa się w czasie biegu, ale które bardzo pomagają. Staram się przekładać wszystko na pozytywne aspekty. Mam nadzieję, że będzie dobrze. Nie wszystko idzie jak planowaliśmy, ale mam jeszcze dużo czasu i liczę, że do igrzysk uda mi się przygotować.
- Dokładnie tak. Nawet start na mistrzostwach Europy w Amsterdamie stoi pod dużym znakiem zapytania, bo nie wiem czy uda mi się dobrze przygotować. Najważniejsze dla mnie są igrzyska w Rio, gdzie chciałabym osiągnąć szczyt formy i walczyć o rekord życiowy czyli pobiec poniżej 1:58.00. Taki wynik wymaga mocnych przygotowań, skupienia się na szczegółach. To wymaga czasu i nie wiem czy uda mi się nadrobić czas, który straciłam. Zobaczymy. Ale nie wykluczam, że po drodze wystartuję też w Amsterdamie.
- Nie cel pozostaje ten sam. Moim minimum na Rio będzie zakwalifikowanie się do finału, to moje marzenie. A tam już będę walczyć o medal całym sercem.
- Dokładnie. Caster Semenya ma za sobą bardzo dużo startów w tym sezonie, bo w RPA zaczyna się on bardzo wcześnie. Licząc biegi 400, 800 i 1500 m ma już ponad 20 startów. To bardzo mocna zawodniczka, która według mnie spokojnie mogłaby w tym sezonie pobiec rekord świata [1:53.28 Jarmili Kratochvilovej z 1983 roku]. Nie wiem tylko, czy będzie chciała go pobić, bo zrobi się szum na świecie, zaczną się podejrzenia. Sami wiemy jak koleżanka wygląda. Jestem bardzo ciekawa, co to będzie.
Swoboda to wcale nie największy talent w polskiej lekkiej atletyce? [SPRAWDŹ]