Lekkoatletyka. Najlepsza polska tyczkarka w nagrodę dostała szklanki. "Chyba czas się przerzucić na piłkę nożną"

"Za dwa rekordy Polski w hali i na stadionie oraz brązowy medal mistrzostw Europy juniorów na uroczystym zakończeniu sezonu otrzymałam od kochanego klubu sześć gustownych szklaneczek" - napisała na Facebooku najlepsza polska tyczkarka Kamila Przybyła. Zażartowała też, że może czas zmienić dyscyplinę.

Przybyła to jedna z najbardziej utalentowanych polskich lekkoatletek młodego pokolenia i w tym momencie najlepsza tyczkarka w kraju. W tym sezonie pobiła rekord Polski juniorek zarówno na otwartym stadionie wynikiem 4.30 , jak i wcześniej w hali (4,22). Na mistrzostwach Europy juniorek wywalczyła brązowy medal . Jej wyniki z hali i w sezonie letnim były najlepsze nie tylko wśród polskich juniorek, ale także wśród seniorek. Przybyła to w tym momencie największa nadzieja na kontynuowanie sukcesów Anny Rogowskiej i Moniki Pyrek w skoku o tyczce.

Szklanki za udany sezon

O tym wszystkim zawodniczka CWZS Zawiszy Bydgoszcz przypomniała w środę w we wpisie na swoim Facebookowym profilu .

"Za dwa rekordy Polski w hali (4,22) i na stadionie (4,30), za dwa złote medale mistrzostw Polski, najlepszy wynik wśród seniorów oraz brązowy medal mistrzostw Europy juniorów na uroczystym zakończeniu sezonu otrzymałam od kochanego klubu sześć gustownych szklaneczek. A parę tygodni wcześniej od ministerstwa sportu otrzymałam smyczkę, notes i długopis. Ehh...chyba czas się przerzucić na piłkę nożna ;)" - napisała Przybyła i załączyła zdjęcie kompletu szklanek do whiskey z logiem Zawiszy.

W 2017 roku w Bydgoszczy odbędą się lekkoatletyczne młodzieżowe mistrzostwa Europy.

Młodzi sportowcy chcą więcej

To kolejny przypadek, kiedy młoda zawodniczka ironicznie pisze na Facebooku o nagrodach za sportowe sukcesy. W październiku pływaczka Alicja Tchórz poskarżyła się, że jej nagroda w ogólnopolskich zawodach wynosiła 200 złotych i że "następnym razem będzie roznosić ulotki" . "Przelała się we mnie czara goryczy" - komentowała potem w rozmowie z Wrocław.Sport.pl .

Sprawa poruszyła środowisko sportowe, kibiców i internautów. "W skardze Alicji Tchórz na żenującą nagrodę za zwycięstwo w lidze pływackiej sedno nie jest w pływaniu, ale w sporcie amatorskim i podejściu do niego wielu młodych ludzi" - komentował Radosław Leniarski ze Sport.pl .

- Pływacy i lekkoatleci to nie są zawodowi sportowcy - przekonywał Paweł Słomiński , były trener pływackiej reprezentacji Polski, który w Ministerstwie Sportu zajmował się sportem wyczynowym. - Takim sportowcem jest Agnieszka Radwańska, która od małego ponosiła koszty swojego szkolenia - dodawał.

Do sprawy odniosła się też Justyna Kowalczyk. "Mnie w tej sprawie najbardziej zdziwiło to, jak mało Polacy wiedzą, na czym polega codzienność wyczynowego sportowca. (...) Szlag mnie trafia, gdy czytam, że sportowcy wyczynowi bawią się za pieniądze podatników. Po pierwsze, wielu z nas (w tym ja) podatkami od nagród i umów sponsorskich już dawno z nawiązką oddało państwu zainwestowane środki. A po drugie, taka jest struktura wyczynowego sportu w Polsce i nie ma co winić za to młodego sportowca, bo to po prostu populistyczne draństwo" - napisała mistrzyni olimpijska w biegach narciarskiej w swoim felietonie w Sport.pl Ekstra.

O tym, że młodzi sportowcy nie zawsze mają łatwo, świadczy też historia opisana przez Damiana Bąbola z serwisu Polska Biega . Nagłośnił on problemy Mateusza Kaczmarka, mistrza Polski juniorów na 3000 metrów z przeszkodami, którego nie stać na regularne kupowanie nowych butów i biega w rozdartych.

Co sądzisz o kondycji polskich klubów i warunkach w jakich trenują zawodnicy? Znasz inne ciekawe historie? Napisz do autora lub dyskutuj z nim na Twitterze .

Więcej o: