Pekin 2015. Kamila Lićwinko czwarta w skoku wzwyż. Wyrównała własny rekord Polski

Kamila Lićwinko zrobiła, co mogła, i mimo czwartego miejsca w skoku wzwyż była z siebie bardzo zadowolona. - W końcu pokazałam, że mogę się liczyć na świecie - mówiła uśmiechnięta.

- Niedosyt jest, na pewno, chciałam powalczyć o medal, ale mimo tego czwartego miejsca jestem naprawdę zadowolona. To był dobry konkurs w moim wykonaniu. Na najważniejszej imprezie sezonu w końcu pokazałam, że mogę skakać - mówiła Lićwinko, która często nie wytrzymywała presji. W mistrzostwach Europy w Zurychu była dziewiąta, w halowych ME w Pradze miała brąz, choć jechała po złoto.

W Pekinie Lićwinko nie zawiodła. Skakała jako ostatnia, co pozwalało jej z jednej strony kontrolować sytuację - wiedziała, co zrobiły rywalki - ale z drugiej strony mogło wywołać dodatkową presję po ich udanych próbach. Tymczasem Polka w pierwszych skokach pokonywała poprzeczkę na wysokościach 1,88, 1,92, 1,95, 1,97 i 1,99. Ten ostatni oznaczał wyrównanie jej rekordu Polski na otwartym stadionie.

- To, że skakałam w pierwszych próbach, było rewelacyjne. Pokazałam, że mogę się liczyć w czołówce światowej, że mogę skakać. Na 2,01 trochę mi zabrakło, ale co się odwlecze, to nie uciecze, liczę na to, że jeszcze w tym roku poprawię po dwóch latach swój rekord życiowy - mówiła uśmiechnięta od ucha do ucha Polka.

Choć Lićwinko ma złoty medal halowych MŚ pod dachem, to przylgnęła do niej opinia zawodniczki, która znacznie lepiej skacze pod dachem niż na otwartym stadionie, a do tego spala się psychicznie. To dlatego tak cieszyła się w sobotę z czwartego miejsca, tak przez wielu sportowców nielubianego.

- Wielkie podziękowania muszę złożyć panu profesorowi Janowi Blecharzowi, który tak mi pomógł, naprawdę brak mi słów - mówiła Lićwinko, która po nieudanych ME zaczęła współpracować z psychologiem sportowym, współtwórcą sukcesów Adama Małysza.

Do pełni szczęścia zabrakło medalu. Te przypadły Rosjankom Marii Kuczinie - złoto, Annie Cziczerowej - brąz, i Chorwatce Blance Vlasić - srebro. Wszystkie skoczyły 2,01, kolejnej wysokości 2,03 nie pokonała żadna z nich.

- Myślałam, że zaliczenie 1,99 w pierwszej próbie da brąz, a tu po tej wysokości zostało jeszcze sześć zawodniczek. Świetny poziom konkursu, cieszę się, że jestem wśród nich. Na 2,01 już trochę spokoju zabrakło, w drugiej próbie byłam blisko. Ostatni trening techniczny był świetny, teraz spróbuję to potwierdzić na Diamentowej Lidze w Brukseli i na Memoriale Kamili Skolimowskiej w Warszawie. A w Rio będę walczyć o medale, nie poddam się łatwo, przygotuję się do tego - rzuciła Lićwinko na koniec.

Trzymamy za słowo!

Jak Jóźwik trenowała na Krecie [ZOBACZ]

Więcej o: