18-letni Bukowiecki w sezonie letnim nie uzyskał minimum, ale to wielki talent, więc mówiło się, że do Pekinu pojechał po naukę. Faktycznie, przegrał trochę jak uczniak.
Kulomioci mają określoną wagę kuli, ale nie wszystkie mają tę samą średnicę. Bukowiecki na co dzień trenuje kulą o średnicy 12,5 cm, a ta którą zapewnili organizatorzy na konkurs była akurat zupełnie nowa i przez to śliska. - Musiałem pchać taką o pół centymetra mniejszą, nie jestem do niej przyzwyczajony. W dwóch próbach kula przeszła mi po palcach, dopiero w trzeciej trafiłem, ale nie ustałem w kole. Szkoda, bo poleciała na około 20,5 metra, co dałoby finał - tłumaczył wyraźnie smutny zawodnik, podkreślając, że nie spalił się psychicznie. - Zestresowany nie byłem, wszystko było dobrze. Wiem, bo przez tremę nie wygrałem w 2013 roku mistrzostw świata juniorów młodszych, na które jechałem jako faworyt - dodał.
- Konrad ma 18 lat, jest młodym zawodnikiem, każda taka lekcja może mu pomóc - do szkolnej terminologii nawiązał także Majewski, który skończył kwalifikacje w trochę w lepszym nastroju był Majewski. Dwukrotny mistrz olimpijski wrócił po kontuzji i nie pcha na razie tak daleko jak dawniej. Najlepszy wynik z tego sezonu (20.80) dawał mu 14. miejsce na liście startowej, a mimo to Polak dosyć pewnie zakwalifikował się do finału.
- Przebrnąłem. Nie był to jakiś piękny styl, ale udało się i to jest najważniejsze - mówił. Awans do finału dałoby mu już pierwsze pchnięcie na 20.16, ale w trzeciej próbie Majewski uzyskał jeszcze 20.36 i zajął 10. miejsce. - Kwalifikacje są stresujące dla każdego. Powinienem pchać dużo lepiej i dużo dalej, ale łapałem złą pozycję. Linię kwalifikacyjną (20.70) przekroczyło tylko trzech zawodników, więc to nic nie znaczy Wiem, co muszę poprawić, w finale musi być lepiej - uspokajał.
O złoto powinni walczyć Niemiec David Storl (w kwalifikacjach 21.26) i Amerykanin Joe Kovacs (21.36). Sprawa brązu wydaje się otwarta. - Wieczorem będzie zupełnie inny konkurs, często to, co było w kwalifikacjach, się wcale na niego nie przekłada. Jeśli wszystko dobrze technicznie wykonam, to 21 metrów nie jest poza granicą mojej możliwości - deklarował.
Na koniec zapytałem Majewskiego, czy kiedykolwiek rzucał młotem. - Próbowałem, jak wszystkich lekkoatletycznych konkurencji. To jest dużo trudniejsze niż pchanie kulą. Dlatego pewnie ja pcham kulą - zaśmiał się.